„Te luźne bokserki, wykonane z luksusowej, jedwabistej, rozciągliwej tkaniny zawierającej 80 proc. czystego srebra, ochronią ciebie i twoich potomków”. Koszt: 50 dolarów.
„Materiał, z którego wykonano ten durag zapewni ochronę twojemu mózgowi” – 100 dolarów.
„Błyszcząca wstawka z miedzi i niklu w tych jeansach ochroni twoje narządy rozrodcze“ – 200 dolarów.
Kolekcja dedykowana foliarzom nie obyłaby się bez niekwestionowanego klasyka outfitów spod znaku płaskiej Ziemi: „Wykonana z miedzi i niklu, oto czapeczka foliowa, na którą czekaliście”. Wszystkie te produkty znajdziecie w sklepie OHMNI, założonym przez brytyjską piosenkarkę M.I.A.
„Nasze oryginalne tekstylia ochronią cię przed promieniowaniem elektromagnetycznym, przywracając ci wolność każdego dnia” – czytamy na stronie sklepu.
Mathangi Arulpragasam znana jako M.I.A. to brytyjska piosenkarka, raperka i producentka muzyczna o lankijskich korzeniach, znana z takich numerów, jak Paper Planes czy Bad Girls oraz zaangażowanych tekstów dotyczących polityki i imigracji. Jej fani i fanki od dawna obserwują, jak stopniowo zagłębia się w świat teorii spiskowych. Założony przez nią sklep OHMNI celuje w prężnie rozrastającą się grupę osób wierzących w spisek na najwyższym szczeblu. Na szczęście są sposoby na wyzwolenie się spod wpływu intrygi elit. Oczywiście, za odpowiednią cenę.
Zupa spiskówka
Istnieje kilka cech wyróżniających teorię spiskową. Po pierwsze, przedstawia alternatywne wyjaśnienie genezy lub przebiegu danej sytuacji (np. COVID-19 nie istnieje, a informacja o wirusie została sfabrykowana, żeby kontrolować społeczeństwo). U jej podstaw musi, jak sama nazwa wskazuje, leżeć przeświadczenie o istnieniu spisku, czyli porozumienia zawartego przez grupę osób, które zataiły prawdę przed opinią publiczną (np. Iluminaci, Big Pharma).
– Teorie spiskowe mają strukturę mitu – mówi mi Adam Majchrzak, starszy analityk Stowarzyszenia Demagog. – W końcu jak miałbym osobiście sprawdzić, czy Ziemia jest płaska, czy okrągła? Nie mamy możliwości polecieć na Księżyc, więc ufamy instytucjom naukowym i osobom, które są w danym zakresie kompetentne i dokonały odpowiednich obserwacji. Z kolei teorie spiskowe opierają się na wierze w informacje niepotwierdzone, a nie na konsensusie naukowym czy oficjalnych ustaleniach. U ich podstaw leży natomiast brak zaufania do powszechnej wiedzy, do ekspertów czy do oficjalnych instytucji.
Porównanie teorii spiskowej do mitu jest szczególnie trafne. Przeświadczenie o istnieniu spisku, tak jak wiara w byty nadprzyrodzone, towarzyszy nam bowiem od zawsze.
– Istnieją hipotezy konspiracyjno-adaptacyjne, które mówią, że w dawnych czasach, kiedy ludzkość żyła w małych grupach, opłacała nam się wiara w takie teorie. Lepiej było się przygotować na spisek przeciwko naszej grupie i być przygotowanym na odpieranie potencjalnych ataków, ale dzisiaj takie rozumowanie straciło na swojej funkcjonalności – mówi Adam Majchrzak.
Czyli niezależnie od argumentów, jakie przedstawimy, nie jesteśmy w stanie podważyć teorii spiskowych? W końcu każde dane i wszystkie źródła mogły zostać sfabrykowane przez Big Pharmę – dopytuję.
W pewnym sensie to się zgadza, bo zależy to od wiary w narrację, a nie samych faktów. Badacze teorii spiskowych wskazują, że są one niefalsyfikowalne. To oznacza, że trudno jest wskazać w nich fałsz, ale nie jest to zupełnie niemożliwe. Jak spojrzymy na to, jak są skonstruowane, znajdziemy w nich wiele nieprawdziwy informacji czy plotek, ale też część prawdy. Często porównuję teorie spiskowe do zmiksowanej zupy. Znajdziemy w niej wiele różnych składników i trudno jest zidentyfikować każdy z nich z osobna. Taka „zupa spiskówka”. Kolejna kwestia to prostota. Teoria musi być łatwa w zrozumieniu, tak aby każdy mógł z marszu wejść w ten spiskowy świat i albo tworzyć, albo rozpowszechniać dalej kolejne teorie.
Kto kryje się pod foliową czapeczką?
„Kim są zatem przeciwnicy 5G? Sprawnymi cynikami, którzy odkryli niemoralny, lecz skuteczny sposób zarabiania pieniędzy? Ludźmi robiącymi dokładnie to samo, tylko z pobudek planowanego strategicznie siania dezinformacji, jak w przypadku tych kont, które w lutym 2022 roku nagle straciły zainteresowanie niepożądanymi odczynami poszczepiennymi i elektrosmogiem, aby zacząć suflować antyukraińską propagandę? A może są to łatwowierni ludzie, którzy z czystej naiwności dają się wkręcić w opisywane w tej książce kocopoły?” Tę serię pytań stawia dr Łukasz Drozda, urbanista, politolog i doktor nauk o polityce społecznej, w książce Miejskie strachy. Miasto 15-minutowe, 5G i inne potwory.
Odpowiedź na nie brzmi – są wszystkimi z powyższych. Na każdym etapie istnienia teorii spiskowej, różne podmioty stają się jej roznosicielami.
U niektórych zaspokajają potrzebę sprawczości, dla innych są źródłem ekscytacji i regularnych zastrzyków dopaminy. Przeświadczenie, że posiadło się wiedzę tajemną, niedostępną dla większości społeczeństwa, może być też formą nobilitacji, albo sposobem na zaspokojenie potrzeby przynależności. Dla propagatorów teorie spiskowe mogą stać się natomiast źródłem korzyści finansowych, ale też kapitału politycznego i społecznego. Wielu samozwańczych proroków buduje swoją platformę na niewiedzy, niepokojach i potrzebach różnych grup.
– W teoriach spiskowych nierzadko widać silną prawoskrętność. Dlatego tak chętnie redukuje się osoby, które je badają do roli lewicowych ekstremistów – mówi mi w rozmowie telefonicznej Łukasz Drozda.
– Pojawia się w nich troska o własność prywatną, swobodę rozumianą jako np. prawo do korzystania z paliwożernych samochodów czy braku ograniczeń w konsumpcji. Taka narracja trafia do osób o poglądach prawicowych, samych siebie określających jako wolnościowe. Nie oznacza to jednak, że osoby o progresywnych poglądach nie mogą wykazywać podobnych skłonności.
Przykład tego widzieliśmy niedawno w reakcji na próbę zamachu na Donalda Trumpa. Wtedy pierwszy raz usłyszałem termin Blue Anon, określający grupy lewicowych konspiracjonistów w USA. Według ich ostatniej teorii republikański kandydat na prezydenta sfingował próbę zamachu z 13 lipca. Określenie to oczywiście gra z terminem QAnon, jednej z najgłośniejszych współczesnych teorii spiskowych, według której istnieje sekretna grupa przedstawicieli elit globalnej polityki, zaangażowana w handel dziećmi i satanistyczne rytuały. Progresywni konspiracjoniści działają od dawna i na gruncie amerykańskim zyskali popularność już w czasie wyborów w 2016 roku, nagłaśniając teorie o sfałszowaniu ich wyników.
Czytaj: Przewidywanie chorób to przełom. Ale kogo będzie na to stać?
– To dobrze pokazuje, że niezależnie od naszego światopoglądu, możemy być podatni na teorie spiskowe – tak Adam Majchrzak komentuje wzrost popularności Blue Anon po próbie zamachu na Trumpa. – Demokracje mają to do siebie, że lubią chaos informacyjny, a informacje nie znoszą próżni. Z jednej strony chcemy, żeby w demokracji panowała mnogość opinii i swobodna wymiana myśli. Z drugiej strony wtedy łatwiej jest o powstawanie teorii spiskowych. Oczywiście nie jest to symptomatyczne tylko dla jednego ustroju. W państwach autorytarnych mogą być one jeszcze bardziej szkodliwe, dlatego, że powstają na użytek ideologiczno-propagandowy i stają się narzędziem do manipulowania w rękach rządu.
Technologia spiskowa
Co jest wyjątkowego w teoriach spiskowych dzisiaj? W końcu towarzyszą nam od zawsze i mogą narodzić się niemal wszędzie, niezależnie od ustroju państwa czy poglądów grupy. Kilka czynników sprawia jednak, że współcześnie jesteśmy szczególnie podatni na działanie teorii spiskowych, które rozprzestrzeniają się szybciej, niż kiedykolwiek.
– Mówi się niekiedy, że żyjemy w czasach polikryzysu, kiedy różnego rodzaju problemy nakładają się na siebie. Gdy rozmawiam teraz z panem z przedmieść Talina, będąc tak blisko Petersburga, trudno mi nie ulec wrażeniu, że ten świat jest dużo bardziej skomplikowany, niż był te 10 lat temu. Natomiast, umówmy się, wojny w różnych zakątkach świata trwają cały czas. Teraz są po prostu bliżej nas. Nasza część świata jest dzisiaj silnie spolaryzowana – mówi Łukasz Drozda. – Żyjemy w czasach, w których to internet kształtuje nasz sposób porozumiewania się. Pozwala on sieciować się osobom o ekstremistycznych poglądach, które dawniej były wyizolowane i nie miały dostępu do takich zasięgów. Za pośrednictwem sieci społecznościowych mogą jednak komunikować się z osobą po drugiej stronie globu, która, chociażby podobnie wierzy, że Ziemia jest płaska.
– Równocześnie stały się platformą dla propagatorów takich teorii – dodaję.
– Internet jest bardzo skutecznym narzędziem w rękach osób, które cynicznie wykorzystują takie narracje, również w celu gromadzenia kapitału politycznego, ponieważ zapewnia bezpośrednią komunikację z potencjalnymi wyborcami, wcześniej możliwą na znacznie mniejszą skalę. Kiedy zastanowimy się, co jest sednem populizmu, to zawsze stawia on na piedestale zwykłego człowieka i wyraża niechęć wobec elit. Wrogość, ale nie rozumianą w kategoriach pomysłu na inny sposób opodatkowania czy ułożenia stosunków społecznych, tylko nienawiść do określonych „onych”, stanowi sedno takiej polityki.
Usieciowienie naszego świata zwiększa popularność teorii spiskowych. Drugim czynnikiem, nierozerwalnie związanym z wpływem internetu na nasze życie, była pandemia.
– Żyliśmy wówczas odizolowani, co sprzyjało np. uczestnictwu w grupach facebookowych, które mówiły, jak radzić sobie z pandemią. To tam bardzo często pojawiały się posty o tym, że to jest tak naprawdę oszustwo, że nie musimy się bać wirusa i że to członkowie grupy – tj. społeczność – zapewnią nam wsparcie w tej trudnej sytuacji, a nie naukowcy czy rząd państwa – mówi Adam Majchrzak.
– Kryzys pandemiczny tym się różni od wielu poprzednich, że wydarzył się częściowo w sferze internetu, gdzie bardzo łatwo było komunikować podobne poglądy – dodaje Łukasz Drozda. – Do tego oprócz istotnej kwestii izolacji, sam COVID-19 jest idealnym materiałem na teorię spiskową. Mamy motyw tajnego laboratorium, w którym potencjalnie powstała choroba wywołująca różne objawy, jaką wiele osób przechodzi bezobjawowo. Niektórzy chorowali, mimo że się szczepili. Sam, choć przyjąłem kilka dawek szczepionki, miałem COVID-19 cztery razy. Nie uwierzyłem przez to w żaden spisek, ale myślę, że inni mogliby zareagować inaczej.
Monetyzacja teorii spiskowych
Otwieram artykuł zatytułowany Czy żyjemy w symulacji? Fizyk odkrywa tajemnicze oznaki podczas badań nad SARS-CoV-2. Ta „spiskowa sałatka”, w której wymieszano postać niepokornego fizyka, teorię symulacji, COVID-19 i krytykę Darwina została opublikowana na portalu Inne Medium. Od razu na ekranie wyskakuje okienko zachęcające mnie do wyłączenia adblocka. Pod logo z latającym spodkiem czytam: „Reklamy pomagają nam utrzymać tę stronę”.
Inne Medium, obok takich stron, jak Odkrywamy Zakryte czy Strefa44, jest jednym z wielu przykładów portali promujących teorie spiskowe. Znajdziemy na nich powracające motywy: spiski rządowe, cywilizacje pozaziemskie i starożytne wierzenia. Z podobnymi treściami trafiają do niemałego grona odbiorców. Samo Inne Medium na swoim portalu na YouTube może pochwalić się niemal 200 tys. obserwatorów.
– Te portale zarabiają na reklamach wyświetlanych przy tekstach, a dodatkowo mogą promować produkty, które sprzedają na swojej lub powiązanej stronie – mówi mi Adam Majchrzak, starszy analityk w Stowarzyszeniu Demagog. – Nakręcanie strachu i paranoi pozwala skłonić ludzi do konkretnych zachowań, np. zakupu produktów, poradników czy udziału w szkoleniach. Dzisiejsi propagatorzy teorii spiskowych są czymś w rodzaju influencerów.
– Takie teorie są często efektem cynicznego działania i chęci akumulacji kapitału wszelkiego rodzaju – mówi Łukasz Drozda. – Mnie, jako dawnego miłośnika jej muzyki, szczególnie dobił przypadek M.I.A., kiedy zaczęła sprzedawać designerskie foliowe czapki, żeby ratować swoją podupadającą karierę.