Fot. Duy Pham/Unsplash.com

Dużo słyszymy ostatnio o zdrowej relacji z emocjami. Co to znaczy?

To przede wszystkim zdrowa relacja z samym sobą. Zdrowa, czyli taka, w której mamy dostęp do tego, co się z nami dzieje, co przeżywamy. Zastanawiamy się nad tym, dlaczego tak jest. Nie odcinamy się, nie próbujemy kontrolować emocji, oceniać. Często jednak refleksja czego doświadczyliśmy przychodzi później.

A jak powinniśmy traktować negatywne emocje?

To, co potocznie nazywamy negatywnymi emocjami, lepiej nazwać nieprzyjemnymi albo trudnymi do przeżywania. Powinniśmy traktować je tak samo, jak te przyjemne. Czyli po prostu ich doświadczać, obserwować i mieć refleksję. To naturalne, że czasem jesteśmy smutni, przygnębieni, wściekli.

Emocje dzieci, nastolatków i dorosłych różnią się?

Pracuję głównie z dziećmi i młodzieżą. Oni są jeszcze w procesie kształtowania się ich osobowości. Nakładają się na to specyficzne momenty rozwojowe, które rządzą się swoimi prawami, i tak np. zachowanie lub stan, który jest normą rozwojową u nastolatka czy dziecka, byłby czymś niepokojącym u dorosłego. A więc tak, zdecydowanie. Jest to delikatna struktura.

Dlaczego pracujesz z młodymi pacjentami?

Od razu po studiach zaczęłam pracę na oddziale dziennym psychiatrycznym dla młodzieży we Wrocławiu w Centrum Neuropsychiatrii i NEUROMED. Tam odpowiedzialna byłam za prowadzenie grupy terapeutycznej. Równolegle prowadziłam ambulatoryjnie grupy dla dzieci i nastolatków. Jednocześnie pracowałam jako psycholog w szpitalu na oddziale rehabilitacji neurologicznej. Pracę w tych miejscach, gdzie były dzieci i młodzież zawsze wspominam najbardziej emocjonująco.

Dlaczego?

To bardzo satysfakcjonujący zawód. Czasem poprawa przychodzi dopiero po paru miesiącach intensywnej pracy, niekiedy paradoksalnie w najtrudniejszych momentach. Ale nawet, gdy pracuję z bardzo młodymi pacjentami, niezależnie od wieku należy ustalić cele do pracy.

A jakie one mogą być w przypadku siedmiolatków?

To bardzo indywidualna kwestia, ale często pracuję ze złością, lękiem, bo dziecko ma np. koszmary albo ciągle jest czymś zaniepokojone. Często podczas spotkań okazuje się, że problem jest dużo bardziej złożony, że to nie tylko lęk, a również inne trudne aspekty do opracowania.

Fot. Getty Images/Unsplash.com

Dużo mówi się o depresji wśród młodych osób, o problemie z nawiązywaniem relacji, o samotności. Słyszysz o tym od swoich pacjentów?

Często spotykam się z tymi problemami w gabinecie. Wielu dorosłych mówi, że dzisiaj nastolatki są inne niż kiedyś. Ale wszystko jest kwestią czasów, w jakich żyjemy. Dzisiaj trudne jest korzystne opracowanie własnej agresywności. Nie mam na myśli oczywiście przemocy, ale taką zdrową część nas, która pomaga wyznaczać granice, bronić ich. To też energia, która pcha nas do działania, utrzymuje system motywacyjny. Obserwuję niekorzystne rozwojowo zjawisko, które nakazuje dzieciom być TYLKO miłym, dobrym, poprawnym, dostosowywać się, nie reagować kiedy coś je drażni. Uczymy się tłumić złość, wypierać, ignorować, anulować przeżycia, które są z nią związane. Ale te emocje, mimo że tłamszone, zawsze do nas wracają. 

Twoja praca to ciągły kontakt z emocjami innych. Jest przestrzeń na własne?

Moment kiedy spotykam się z własnymi emocjami w wyniku kontaktu z emocjami pacjenta to jakby drogowskaz, wskaźnik co się właściwie dzieje z emocjami człowieka, informacja z czym się boryka, jakich doświadcza trudności. To wymaga ciągłej pracy nad sobą. Ta uważność, umiejętność równoległego skupiania się na treści i na emocjach które temu towarzyszą, jednocześnie odpamiętywanie na bieżąco doświadczeń życiowych pacjenta i umiejętności korzystania z tych doświadczeń w służbie pomocy. Ta praca wymaga regularnych superwizji i kształcenia. Psychoterapeuta to też człowiek, nie można być cyborgiem. No bo jak mamy pracować z czyimiś emocjami, jeśli własne zamknęliśmy na klucz? To jest właśnie sztuka odpowiedniego balansu.

Wspomniałaś o grupie terapeutycznej. Dużo różnych osób i emocji w jednym miejscu. Możemy do niej dołączyć, dopiero jak jesteśmy pewni własnych emocji?

To zależy. Czasami jest tak, że pacjent musi się wzmocnić indywidualnie i dopiero po wykonanej pracy może wejść do grupy. W innym przypadku lepiej od grupy zacząć, zobaczyć na tle innych z czym mamy największy kłopot, a później opracowywać to na konsultacji indywidualnej. Mimo wszystko należy pamiętać, że jak jesteśmy sami to mierzymy się tylko i aż z emocjami jednego człowieka czyli nami samymi. Kiedy dołączamy do grupy i pracujemy w jej dynamice, musimy udźwignąć emocje nasze i każdej innej osoby w grupie. 

A to może być wyzwaniem…

Tak, to bywa bardzo trudne. Często przychodzi moment, gdzie pojawia się duże zwątpienie, złość, intensyfikacja przeżyć. To duże wyzwanie, bo pojawia się ryzyko, że grupa się rozpadnie. Być może z tego powodu jest wielu specjalistów pracujących z pacjentem indywidualnie, ale takich grup jest mało. 

Ty jednak specjalizujesz się w tej formie. Za co ją cenisz?

Jeśli chodzi o psychoterapię dla nastolatków to nie mamy odgórnie ustalonych tematów spotkań. Jako terapeuci podążamy za grupą, jesteśmy moderatorami i opiekunami, ale to uczestnicy są zawsze o pół kroku przed nami. To oni komunikują nam, czego potrzebują i jakie emocje odczuwają, a my pomagamy im to opracować. Taka grupa może funkcjonować przez rok czy nawet trzy lata, a to daje możliwość wnikliwego opracowania wielu tematów. Dotykamy różnych aspektów – nie tylko zachowania, ale też przeżywania pewnych nieuświadomionych, niechcianych treści. 

Jak dobierasz członków grupy?

Każdego potencjalnego uczestnika trzeba indywidualnie skonsultować, jego rodziców, poznać kontekst zgłoszenia. Rozeznać się, czy grupa na pewno jest dla niego. Trzeba poczekać na innych uczestników, przekonsultować ich. Cały proces trwa dosyć długo. Nie każdy chce poczekać i nie dziwię się.

Co zyskują członkowie takiej grupy terapeutycznej?

Każda grupa ma swoją dynamikę. Myślę, że wyjątkowe jest to, że informacje zwrotne otrzymuje się nie tylko od nas, ale też od rówieśników. A są pewne rzeczy, których dorosły nigdy nie powie tak, jak kolega czy koleżanka w tym samym wieku. I to jest bezcenne doświadczenie, dowiedzieć się czegoś od osoby, która rozumie nasz świat.

Zostaw komentarz

Polecamy:

70% naszych subskrybentów to boty, czyli o teorii martwego internetu

70% naszych subskrybentów to boty, czyli o teorii martwego internetu

Zeskanowałem tęczówkę za krypto – czy Worldcoin uratuje nas przed AI?

Zeskanowałem tęczówkę za krypto – czy Worldcoin uratuje nas przed AI?

To bezcenne doświadczenie dowiedzieć się czegoś od osoby, która rozumie nasz świat

To bezcenne doświadczenie dowiedzieć się czegoś od osoby, która rozumie nasz świat

Czerwony Delfin to fake news. Katarzyna Bąkowicz: powielanie go może doprowadzić do tragedii

Swoje pliki trzymam w DNA paprotki, czyli o przyszłości danych

Swoje pliki trzymam w DNA paprotki, czyli o przyszłości danych

Tygodnik

Tygodnik #16: Generator filmów i wyciek Mac Booków

Podcast #8: Sztuczne człowieczeństwo. O budowaniu relacji z AI

Tygodnik #15: Okulary Orion i ksiądz GPT z Poznania

Jak Hot or Not zapoczątkowało współczesny internet 26 Piętro

Na początku było Hot or Not

Pogrzeb i wesele. Powódź i sztuczna inteligencja