Czy ChatGPT jest dobrym komikiem?
Rafał Masny: Próbowałem kiedyś uczyć go elementów żartu – set up, puenta, kontrast, zaskoczenie i pisał zaskakująco nieźle. Jestem ciekawy, czy modele AI mogą nauczyć nas – po przeanalizowaniu morza zabawnych danych – jakiegoś nowego rodzaju humoru?
Sam skręciłeś zawodowo w inną stronę. Edukujesz, między innymi, o nowych technologiach
Edukacja to duże słowo, raczej popularyzuje ciekawość. Niemniej nigdy nie podjąłem świadomie decyzji, że będę satyrykiem i youtuberem. To po prostu się stało. Miałem 19 lat, spotkaliśmy się w trójkę, lubiliśmy się śmiać i siebie nawzajem. A akurat pojawił się YouTube. Od wypuszczenia pierwszego filmu Abstrachuje mieliśmy ogromną widownię. Jednak dość trudno jest łączyć komedię z prowadzeniem spółki. W końcu poczułem, że chcę pójść w innym kierunku. Przyniosło mi to mniej pieniędzy, ale więcej satysfakcji i luzu, opadła presja gonitwy za wyświetleniami. To nie znaczy, że będę robił to zawsze. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę robił jedną rzecz na stałe. Może to kwestia pokolenia, które permanentnie chce szukać i coś zmieniać. Może za 30 lat nikt z nas nie będzie potrafił powiedzieć kim jest z zawodu? Bo, co tydzień będziemy zajmować się czymś innym? Albo niczym.
Jesteś z pokolenia Z?
Nie, jestem późnym millenialsem. Ale przez ścieżkę kariery bardzo przedłużyłem dzieciństwo. Wiesz, dużą część życia spędziłem w internecie, czyli miejscu, gdzie najgłośniejszą i najbardziej aktywną grupą są 13-17-latkowie. Na eventach czy na ulicy też podchodzą do mnie raczej młodsi. Tylko że od dziecka, które udaje, że jest dorosłe, dużo gorszy jest dorosły, który udaje, że jest dzieckiem. Więc też nie będę ściemniał, że jestem wciąż “młodym pokoleniem”. Natomiast, czuję z nim więź. I podoba mi się jego emocjonalna otwartość i czynny bunt przeciw temu jak wygląda świat. Myślę, że moim rocznikom, nawet gdy mieliśmy już internet w telefonie, brakowało odwagi, by przeciwstawiać się na przykład nauczycielom przekraczającym granicę. Nowa generacja nie pozwala sobie wchodzić na głowę, choć czasami używa zbyt skrajnych metod. W powietrzu czuć zmianą, może nawet pewien rozłam, edukacja nie nadąża za ich światem.
Technologia przemeblowuje świat, a tam wkuwają daty bitew.
A powinni się uczyć konsekwencji zmian, struktur ciągów przyczynowo-skutkowych, to pomaga myśleć. Zrozumieliby, skoro rozumieją strukturę memów. Memy są jak sztuka. Nawiązują zarówno do rzeczywistości, jak i siebie nawzajem. Przetwarzają znaczenia, zmieniając konteksty. Zrozumienie niektórych memów wymaga znajomości wielu jego poprzednich wcieleń i nawiązań- podobnie jak w przypadku sztuki współczesnej. Trzeba wiedzieć, czy ktoś używa ironii, czy meta ironii, czyli zdania stylizowanego na ironiczne, które w istocie jest prawdą, ponadto czy ironiczny charakter wynika z wybranego zdjęcia czy podpisu. Brzmi to pewnie dość zawile, ale dla osoby zaznajomionej z tematem wszystko odbywa się w ułamku sekundy. Ciekawe, jak taki rodzaj treści przyswajanych w internecie wpłynie na nasze zdolności poznawcze? Albo fakt, że dziś jedno kliknięcie pozwala przejść od szalonej teorii spiskowej przez “Baby shark” do najmroczniejszych zakamarków sieci. Tak naprawdę dopiero testujemy się jako społeczeństwo internetowe i prawdziwe konsekwencje dopiero nadchodzą.
To, co zrobiły nam social media, zauważyliśmy po czasie. Można na podstawie tego prognozować, jak zmieni nas ta nowa rewolucja?
Dużo zależy od tego czy przykład mediów społecznościowych wybrzmi dostatecznie głośno i jako społeczeństwo zgodzimy się, że faktycznie mają na nas negatywny wpływ. Polecam szczególnie najnowszą książkę Jonathana Haidta “The Anxious Generation” („Pokolenie lęku”). W przypadku mediów społecznościowych początkowo nie wiedzieliśmy, jakie przyniosą skutki psychologiczne, ale szybko okazało się, że są fenomenalnym narzędziem do zarabiania pieniędzy. W przypadku sztucznej inteligencji od razu wiadomo, że to potężne narzędzie, które ma zmienić nas w każdym aspekcie.
Pogadajmy o tym.
Weźmy, na początek coś z mojego podwórka. YouTube niesamowicie ułatwił ludziom twórczość, wyrażanie siebie. Nie tylko przez dostępność platformy, ale też próg wejścia. Stworzył proste formaty – Q&A, challenge, commentary – stelaże kreatywności, na które każdy może nanieść swoją treść. TikTok uprościł to jeszcze bardziej dzięki trendom. Teraz nie niczego wymyślać, wystarczy odegrać lub odtańczyć daną scenę. Możesz dodać coś od siebie, ale to nie jest konieczne, zwłaszcza gdy jesteś osobą atrakcyjną. AI najprawdopodobniej podkręci to do sześcianu dzięki nowym efektom, filtrom i mocy programów do telefonicznego montażu. Wszyscy będą mogli wypuszczać więcej, szerzej i szybciej. Strzelać we wszystkie strony i patrzeć, co się przekleja.
Widzę w wyobraźni ten mem z “Czarnobyla”: “Jeszcze więcej kontentu. Świat wytrzyma”.
Kanał największego obecnie YouTubera, Mr Beasta, obserwuje ponad 286 milionów subskrybentów (20.06). Dziś trudno komukolwiek z nim rywalizować – może pozwolić sobie na ogromne wkłady pieniężne w produkcję, ale do tej pory oglądali go głównie widzowie, którzy posługują się angielskim (od czasu naszej rozmowy wprowadzono już 14 innych opcji językowych). Teraz narzędzia AI nie tylko dadzą mu możliwości realizacji efektów specjalnych rodem z Hollywood, ale też opcje natychmiastowego tłumaczenia na języki obce i oto mamy świat, w którym będzie musiał z nim konkurować każdy polski youtuber.
Każdy z każdym. Technologia paradoksalnie, pomaga twórczości, ale również ją utrudnia.
Jak?
Powoduje inflacje treści. Autotune pomógł w karierze muzycznej wielu ludziom, którzy nie potrafili śpiewać, przez co muzycy, którzy nie włożyli tyle samo pracy w swój warsztat mogą “zabierać rynek” tym faktycznie utalentowanym. Dziś dobry realizator jest w stanie tak powycinać i przesuwać wersy, że nawet ktoś, kto nie nie ma poczucia rytmu, będzie dobrze brzmiał. Kiedyś byłoby to słychać na żywo, ale dziś wielu raperów nawija (czy krzyczy) podczas gdy z głośników leci pełna wersja piosenki. AI jeszcze bardziej obniży próg w każdej dziedzinie, przyspieszy edycje, wygeneruje tekst, obraz czy całą piosenkę. Kiedy jest tak wiele treści i tak duża konkurencja, wszystko trzeba mocno formatować, żeby wygrać. Robisz to, co się sprawdza. Tylko że to staje się coraz bardziej nudne i przewidywalne. Mr Beast też powtarza formaty, które wcześniej stały się znane. Marvel wydaje po 11 filmów rocznie, wyszukując zapomnianych bohaterów i łącząc światy jak pijany historyk.
To nie znaczy, że nie powstają dobre filmy, ale jesteśmy tak zasypani treścią, że trzeba się do nich przekopywać, nie wspominając nawet o tym, że wytwórnie wolą zainwestować w pewniaki. Przykrywa nas skorupa tego, co się sprzedaje najlepiej. Dobrym przykładem presji wydawania nowych produktów jest Apple. W USA największą konkurencją nowych iPhone’ów są stare iPhone’y. Czeka nas klęska urodzaju. Będzie więcej opowiadających swoją historię, więcej dzielących się swoją zajawką, więcej subkultur, gatunków muzycznych. Ale brak czasu, żeby się do nich dokopać.
A ostatecznie i tak AI zastąpi youtuberów?
Tylko, czy cyfrowa postać jest w stanie wzbudzić w widzu takie same emocje, jak człowiek? Nie wiem. Może.
Skąd będziesz wiedział, że jest cyfrowa?
Akurat myślę, że w Europie będziemy mieli ograniczenia i oznaczenie: “twórczość AI” albo “powstało przy pomocy AI”. Inna sprawa, czy będzie to skutecznie egzekwowane. Ciekawe, czy przez liczbę i zaawansowanie botów, internet nie stanie się miejscem, które straci swój czar. Już nigdy nie będziesz miał pewności, czy masz do czynienia z człowiekiem. W sumie to trochę już nie wiesz. Czy to nam trochę nie obrzydzi internetu? To bardzo ciekawy moment dla naszego gatunku.
Ciekawe, czy poczujemy jakiś żal przed pożegnaniem epoki. I czy sztuczna inteligencja będzie kiedykolwiek wdzięczna, że ją stworzyliśmy? Czy my będziemy traktować ją jak dziecko, czuć satysfakcję, że rozwiąże za nas jakieś trudne zagadnienie? Czy odwrotnie – zazdrość?
Poczujemy się okradzeni?
Na przykład. Nigdy nie mieliśmy takiej konkurencji, więc trudno powiedzieć
A jak wpłynie to na nasze relacje?
Może nasze miasta będą kiedyś na co dzień wyglądały jak podczas miesięcy Covidu, kiedy po ulicach przemykali tylko kurierzy? Już dziś większość spraw załatwiasz z domu. I pewnie się to pogłębi. Myślę, że może wpłynąć nie tylko na relacje, ale też osobowość.
W jaki sposób?
Dziś swój czas mają introwertycy. Do tej pory to ekstrawertycy dostawali się do telewizji, kina, mediów. Internet pozwolił introwertykom zostać gwiazdami, przecież dzisiejsza kultura mainstreamu to dawna kultura geeków. Większość interakcji zachodzi w środowisku, które jest naturalne dla ludzi, którzy czują się nieśmiali albo są skupieni do wewnątrz. Czy to zjawisko będzie postępować? Ekstrawertyczne osobowości staną się bardziej introwertyczne? Już dziś przecież ludzie ogólnie mniej do siebie dzwonią, przestali lubić rozmowy przez telefon na rzecz sms’ów. Umarły konwersacje w pociągach. Kolejna rzecz: zanikają domy wielopokoleniowe i wielu ludzi mieszka samotnie. Myślę, że za chwilę może być tak, że wynajęte osoby na zlecenie będą spędzać z nami czas, tak jak wynajmuje się hydraulika albo sprzątaczkę. Pograją w planszówkę, pogadają. Może zamówisz kogoś takiego przez apkę – zamów sobie rozmowę z dowozem.
Jeszcze jedna rzecz mi przychodzi do głowy: narzędzia AI mogą jeszcze bardziej powiększać przepaść między tym, kim jesteś w internecie, a w rzeczywistości. Często czuję ten dystans, kiedy spotykam na żywo kogoś i jest zupełnie kimś innym, niż jego wizerunek w sieci. Rozumiem, ciężko oprzeć się pokusie, żeby trochę siebie i swojego życia nie przystylizować. Ale finalnie przez taką selekcję tworzy się fałszywy obraz. A teraz pojawia się coraz więcej niesamowitych narzędzi do kreowania siebie.
Jeśli na końcu jeszcze samemu uwierzymy, że ten fałszywy obraz jest prawdziwy, to mamy definicję narcyzmu. Psychoterapeuci mówią, że nasza kultura stała się bardzo narcystyczna i może mieć na to wpływ właśnie to, że od jakiegoś czasu żyjemy w dwóch światach.
Ciekawe, że to ten drugi świat, wirtualny, zaczyna już tak bardzo zmieniać świat fizyczny. Kilkuletniego syna znajomej już nie można przekonać do pisania. Kiedy robi pracę domową, to przez 15 minut mówi do ChataGPT. Może z pisaniem na klawiaturze będzie jak z pisaniem ręcznym, zacznie nam zanikać? Albo to zgarbienie sylwetki, które robią nam się od pochylania nad telefonami – może kiedyś te garby to będzie znak rozpoznawczy pokolenia, jak dawniej popękane palce chłopa od roli.
Czytaj: Bój się i rób swoje. Rozmowa z Jackiem Walkiewiczem
Jaki widzisz sens pracy w świecie, w którym wszystko lepiej zrobi maszyna?
Nikt jakoś szczególnie nie pochylał się nad tym, że kowale przestali wykuwać miecze, a szewcy naprawiać buty. Że zniknęły stare narzędzia. To po prostu się stało. Rolnictwo – dziś jest już w 90% zmechanizowane. Idziesz do mechanika i tam też usterek szuka komputer. Dopiero jak ostatnio twórcy, graficy, pisarze, scenarzyści, ale też lekarze i prawnicy zorientowali się, że też są zastępowalni, to podniósł się hałas. A chyba nieuniknione, że w większości dziedzin to AI będzie wkrótce źródłem obiektywnej prawdy – bo będzie posiadało taką ilość danych, jakiej my nie potrafimy pojąć. Pierwszy raz w historii tracimy naszą prawdę. Ale może to dobrze?
Dobrze?
Sztucznej inteligencji (w teorii) nie da się tak łatwo skorumpować – jak niektórych naukowców wynajmowanych do tego, by podpierać nazwiskami tezy, że papierosy nie szkodzą albo ocieplenie klimatu jest dziełem człowieka. Jeśli powstanie algorytm, który będzie mógł obiektywnie odpowiedzieć na tak ważne pytania, to może niektórzy szybciej uwierzą? Ciekawe, czy jeśli jakiś polityk powie, że trzeba w danej sprawie poradzić się sztucznej inteligencji – to będzie brzmiał racjonalnie?
Niepokojące jest tu jednak to, że my tak naprawdę nie wiemy, jak modele AI dochodzą do swoich odpowiedzi. Dajemy im gigantyczną bazę danych, zadajemy pytanie i otrzymujemy odpowiedź. Możemy modyfikować bazę i obserwować jak zmieniają się odpowiedzi, ale nie rozumiemy w pełni procesu. Np. model wyćwiczony do wykrywania chorób po zdjęciach pacjenta, zaczął brać pod uwagę, z którego są roku. Wybierał starsze, ponieważ zrozumiał, na statystycznie było większe prawdopodobieństwo trafienia gruźlicy. Z perspektywy diagnozy nie ma to sensu – brzmi jak szaleństwo – ale dla algorytmu ma, bo statystycznie mu się zgadza. Dlatego trzeba być ostrożnym, jakimi danymi się go karmi.
Dostajesz dogmatyczną prawdę, nie wiadomo skąd się wzięła, ale w którą będziesz wierzyć. To już trochę religia.
I może tak być, że AI stanie się dla nas rodzajem wyroczni, do której będziemy się modlić i wreszcie otrzymywać natychmiastowe i skrojone na miarę rozgrzeszenie z pokutą. Jeśli będzie znała na wskroś wszystkie nasze dane, prawo i procesy, rzeczy, o których jeszcze nie mamy pojęcia, a które regulują nasze zachowania i naszą psychikę. Psychologia jest przecież młodą nauką. Hej, jeszcze do niedawna robiliśmy lobotomię, a sto lat temu trzydzieści procent ludzi w Polsce nie potrafiło czytać. Sto dwadzieścia lat temu dotarło do nas, że istnieje coś takiego jak dojrzewanie. Od niedawna myjemy ręce. Wcale nie jesteśmy super racjonalnym społeczeństwem przyszłości. Tak naprawdę za dużo o sobie nie wiemy. Było zabawnie, jeśli nagle okazałoby się, że horoskopy mają racjonalne podstawy, tylko potrzebny był odpowiedni algorytm, by to obliczyć. W ogóle to uważam, w tej całej rewolucji, wierzącym może być trochę łatwiej.
Bo wierzą w duszę?
No tak, która człowieka odróżnia od tego AI bota.
Znudzona, niemająca żadnych zajęć, wyalienowana i bez relacji, narcystyczna i na dopaminowym ciągu, przywalona informacjami masa ludzka, zarządzana przez wszechmocne modele AI i przez tych, którzy będą je posiadać. To brzmi jak najmroczniejsza dystopia.
Ale kiedyś to musi odbić w drugą stronę, nie? Albo masz rację i nie będzie co zbierać. Aż w końcu powstanie jakiś ruch quasi-religijny, który pociągnie nas z powrotem i pokaże, że życie poza siecią jest zdrowsze, obarczone mniejszym ryzykiem samobójstw, szczęśliwsze. Może następne pokolenia skumają – jak teraz my rozumiemy z kryzysem klimatycznym – że dziadkowie się nie popisali i uznają, że trzeba się odciąć od sieci i wracać do natury, bo ona daje nam większe szczęście?
Albo powstanie kolejna technologia, którą będziemy próbować dalej naprawiać świat. Dzisiejsza technologia bardzo często rozwiązuje własne, a nie nasze problemy. Byłem parę lat temu na konferencji Google. Chwalili się tam usprawnieniem: jak nakierujesz telefon na hasło z routera, to ci samo sczyta. Bardzo mnie to rozbawiło, bo to nie jest życiowy problem, tylko właśnie wygenerowany przez technologię. A, zobacz, sam mam taką blokadę. Hamuje kompulsywne korzystanie z komórki i sociali – chcę wejść na Instagrama albo YouTube, to pojawia mi się czarny ekran i muszę odczekać 30 sekund. A w tym czasie często uznaję, że wcale nie chcę tam wchodzić. Celowo ogłupiam swojego smatphone’a.