
Fala zwolnień w dużych firmach. Bezrobocie nadal pod kontrolą?
W polskiej gospodarce końcówka roku upływa pod znakiem niepokojących informacji z rynku pracy. Coraz więcej firm – zarówno międzynarodowych koncernów, jak i rodzimych producentów – ogłasza grupowe zwolnienia, ograniczenia produkcji lub likwidacje zakładów. W tle tych wydarzeń pozostaje jednak szerszy obraz: mimo lokalnych dramatów i głośnych cięć etatów, ogólna kondycja rynku pracy w Polsce wciąż pozostaje relatywnie stabilna. Jak to możliwe?

Największe redukcje dotykają branż przemysłowych, szczególnie motoryzacyjnej, meblarskiej i przetwórstwa. W Krakowie zapowiedziano drugą w tym roku falę zwolnień w koncernie Aptiv – pracę może stracić 140 osób. W centrum finansowym sieci Aldi Nord zniknęło już niemal sto etatów, a w lokalnym centrum usług wspólnych Heinekena zagrożonych jest nawet 700 miejsc pracy.
W Nowym Targu zwolnienia ogłosiła firma Blachotrapez, w Namysłowie Grupa Żywiec kończy działalność swojego browaru, a w Częstochowie koncern ZF zapowiedział redukcję 225 etatów w zakładzie produkującym pasy bezpieczeństwa i poduszki powietrzne. To część szerszej restrukturyzacji, obejmującej również zakłady w Niemczech i Francji. W Polsce firma zatrudnia ponad 12 tysięcy osób, a pracownicy z Częstochowy nie kryją obaw, że to dopiero początek zmian.
Problemy nie omijają również branży technologicznej. W Fujitsu Technology Solutions trwa proces zwolnień, który obejmie ponad 800 pracowników w Łodzi, Katowicach i Warszawie. LG Electronics pod Wrocławiem likwiduje dział produkcji lodówek, koncentrując się na pralkach – w konsekwencji pracę może stracić około 180 osób.
Z kolei w Wielkopolsce francuski Tarkett zamyka fabrykę podłóg drewnianych w Orzechowie, co oznacza redukcję ponad 200 etatów. Podobne decyzje zapadły w Świdnicy, gdzie Apator likwiduje zakład FAP “Pafal”, działający od ponad wieku.
Sektor meblarski również przeżywa trudne chwile. Black Red White, jeden z największych producentów w Polsce, zapowiedział zwolnienia obejmujące nawet 800 pracowników. Firma, która jeszcze w ubiegłym roku zatrudniała około 2700 osób, tłumaczy cięcia koniecznością poprawy wyników finansowych i dostosowaniem do rosnących kosztów energii oraz surowców. Związkowcy nie kryją oburzenia i domagają się wyższych odpraw dla odchodzących pracowników.
Eksperci tłumaczą rosnące bezrobocie. Zwolnienia to “demon” do straszenia Polaków?
Sygnały ostrzegawcze
Choć doniesienia o zwolnieniach robią wrażenie, statystyki Głównego Urzędu Statystycznego pokazują bardziej złożony obraz. Liczba nowych miejsc pracy w II kwartale tego roku spadła o blisko 10 procent w ujęciu rocznym, ale liczba zlikwidowanych stanowisk zmniejszyła się jeszcze bardziej – o ponad 10,5 procent.
Co więcej, wciąż powstaje więcej miejsc pracy, niż jest likwidowanych: nowych stanowisk było o 81 procent więcej niż zlikwidowanych.
To oznacza, że rynek pracy nadal utrzymuje równowagę, choć presja rośnie. Jak zauważa analityk rynku pracy Grzegorz Siemionczyk, popyt na pracowników jest dziś najniższy od dekady, nie licząc okresu pandemii. Spadła liczba ofert i wakatów, ale równocześnie nie widać masowych redukcji w całej gospodarce.
Z badań Polskiego Instytutu Ekonomicznego i Komisji Europejskiej wynika, że przedsiębiorcy wciąż deklarują chęć utrzymania zatrudnienia. W niektórych branżach, zwłaszcza usługowych i informatycznych, wciąż brakuje rąk do pracy. Problem w tym, że nowe miejsca pracy nie zawsze powstają tam, gdzie likwidowane są stare, a to rodzi regionalne i strukturalne napięcia.
Bezrobocie znowu w górę. Tyle osób czeka w urzędach pracy
Firmy nie tną zatrudnienia?
Przyczyny obecnej fali zwolnień są wielowymiarowe. Część zakładów cierpi z powodu spowolnienia gospodarczego w Europie i osłabienia popytu, szczególnie w sektorze motoryzacyjnym. Do tego dochodzi rosnąca konkurencja z Azji, zwłaszcza ze strony chińskich producentów, którzy korzystają z niższych kosztów energii i pracy.
500 miejsc pracy znika każdego dnia. UE ma problem z przemysłem? Sprawdź!
Nie bez znaczenia są też zmiany technologiczne. Automatyzacja i cyfryzacja procesów powodują, że wiele tradycyjnych stanowisk staje się zbędnych. W przypadku takich firm jak Apator czy Tarkett, decyzje o likwidacji zakładów wynikają również z transformacji produktowej, odchodzenia od starszych, mniej rentownych technologii.
Z kolei branża meblarska i drzewna boryka się z rosnącymi kosztami produkcji oraz spadkiem zamówień eksportowych. W przypadku Black Red White decyzje o zwolnieniach mają pomóc firmie w przetrwaniu trudnego okresu, jednak dla tysięcy pracowników oznaczają realną utratę środków do życia.
Polska gospodarka w punkcie zwrotnym
Eksperci rynku pracy zwracają uwagę, że Polska stoi dziś przed nowym wyzwaniem polegającym na restrukturyzacji przemysłu, który ma zwiększyć jego konkurencyjność, jednocześnie nie może on prowadzić do trwałego wykluczenia tysięcy osób z rynku pracy. Szczególnie zagrożone są regiony o przemysłowym profilu, gdzie pojedynczy duży zakład przez dekady był podstawowym źródłem zatrudnienia.
W ocenie ekonomistów kluczowe znaczenie będzie miało wsparcie publiczne, zarówno w postaci programów przekwalifikowania, jak i zachęt dla inwestorów tworzących nowe miejsca pracy w regionach dotkniętych restrukturyzacją.
Mimo lokalnych zawirowań Polska wciąż może pochwalić się jednym z najniższych poziomów bezrobocia w Unii Europejskiej. Jednak jeśli fala zwolnień przemysłowych utrzyma się w kolejnych kwartałach, konieczne może być bardziej aktywne działanie państwa, by utrzymać dotychczasową stabilność rynku pracy.
Bezrobocie w Polsce wciąż rośnie. GUS z nowymi danymi
Sytuacja na rynku pracy jest dziś pełna sprzeczności – z jednej strony głośne zwolnienia w dużych firmach i całych branżach, z drugiej wciąż solidne fundamenty zatrudnienia w skali całej gospodarki. Nadchodzące miesiące pokażą, czy Polska zdoła przekształcić tę falę przemysłowych redukcji w szansę na modernizację rynku pracy, czy też stanie przed realnym wzrostem bezrobocia w wybranych regionach.
źródło: Money, DziennikZachodni, BusinessInsider, TVN24

