Ilus. WK / 26. Piętro

Współczesna cywilizacja zachodnia opiera się na kilku filarach: kapitalizmie, liberalizmie, demokracji i (co być może mówi o nas najwięcej) na mechanizmie hot or not. Nasz sposób publicznego wyrażania opinii, komunikacji, poznawania nowych ludzi, kształtowania gustu czy nawet poglądów politycznych u swoich podstaw ma prosty interfejs, który pozwala wyrazić opinię czy ktoś jest hot, czy wręcz przeciwnie. 

Model rozpowszechniony z początkiem XXI wieku ukształtował nie tylko media społecznościowe czy aplikacje randkowe, ale napędził też proces grywalizacji kolejnych aspektów naszego życia. Hot or not wpłynęło również na nas samych i nasz sposób odbierania rzeczywistości. 

Na amerykańskich uczelniach 

W październiku 2000 roku dwóch studentów Uniwersytetu Berkeley rozmawiało o dziewczynie, którą jeden z nich poznał na imprezie w poprzedni weekend. 27-letni Jim Young przekonywał swojego współlokatora i kolegę z roku, Jamesa Honga, że to była „prawdziwa dziesiątka”. James był jednak sceptyczny. Wiedział, że Jimowi podobają się gotki, a on celował raczej w normcore’owe klimaty. Jak to zwykle bywa w Dolinie Krzemowej, chłopcy postanowili znaleźć technologiczne rozwiązanie dyskusji, przy okazji wciągając w nią resztę świata. 

Platforma o nazwie Am I Hot or Not po tygodniu od startu była wyświetlana 2 mln razy dziennie. Na niej użytkownicy i użytkowniczki mogli dodawać swoje zdjęcia i oceniać podobizny innych w skali 1-10. W odpowiedzi na popularność ich projektu Hong i Young poszli o krok dalej i wprowadzili system zbierania matchy, który znamy ze współczesnych aplikacji randkowych. Platforma została w 2012 roku kupiona przez Badoo – największy serwis randkowy na świecie, do którego należy również aplikacja Bumble. 


Czytaj: Zbyt wielcy, by odpisać


Zainspirowany sukcesem Hot or Not, na drugim krańcu Stanów Zjednoczonych inny student wpadł na podobny pomysł. Pewnego wtorkowego wieczora 2003 roku pijany 19-latek (który cztery lata później stał się najmłodszym self-made miliarderem w historii) postanowił stworzyć platformę do oceniania wyglądu studentek. W tym celu włamał się na strony Harvardzkich domów, z których ściągnął zdjęcia i zbudował stronę internetową, która wyświetlała po dwa z nich obok siebie. Odwiedzający mieli stwierdzić, która z dziewczyn jest bardziej hot. Proces powstawania strony relacjonował na uczelnianym blogu: 

Nie będę kłamać, jestem trochę pijany. No i co z tego, że nie ma nawet 22:00, a jest wtorek? Album Kirkland (jeden z domów Harvardu) jest otwarty na moim pulpicie i niektórzy z tych ludzi mają naprawdę paskudne zdjęcia. Mam ochotę zestawić te twarze ze zdjęciami zwierząt hodowlanych i pozwolić ludziom głosować, które jest bardziej atrakcyjne. Nie jest to może taki świetny plan i prawdopodobnie nie jest szczególnie zabawny, ale Billy wpadł na pomysł porównania dwóch osób z albumu i tylko czasami umieszczania tam zdjęć zwierząt. Dobrze powiedziane, panie Olson! 

Praca nad FaceMash miała zainspirować Marka Zuckerberga do zbudowania w 2004 roku platformy TheFacebook – cyfrowego albumu Harvarda. Resztę historii widzieliście w The Social Network

Obok Facebooka wśród platform zainspirowanych przez Hot or Not możemy wymienić również YouTube’a, który w pierwszej kolejności miał być jej odpowiednikiem w formacie wideo. Gdy strona Honga i Younga zaczęła generować milionowe przychody, zaproponowali swoim znajomym sfinansowanie ich startupów. Jednym z nich był Evan Williams, współzałożyciel Twittera. Jedno z najważniejszych mediów społecznościowych w pierwszych fazach swojego istnienia działało za darmo na serwerach Hot or Not

W cyfrowym zwierciadle

Właściciele dzisiejszych mediów społecznościowych, nie mają za grosz empatii. Inaczej nie pokazywaliby nam przecież przypadkowych zdjęć sprzed 5 lat (Mark, czy naprawdę myślisz, że chce przypadkiem wpaść na zdjęcie mojej byłej albo dokumentację zupełnego upadku moralnego na jednej z licealnych imprez?). Jednak nawet oni nie odważyliby się w tym momencie stworzyć platformy do oceniania cudzych zdjęć w skali 1-10. 

Uzbrojeni we wrażliwość 3. dekady XXI w. patrzymy na Hot or Not niemal z obrzydzeniem. Wystawianie się na arbitralną ocenę szarej masy sieci czy sprowadzanie wartości człowieka do wyglądu na pojedynczym zdjęciu, dzisiaj kojarzą się z negatywnym wpływem mediów społecznościowych na zdrowie psychiczne młodych osób. W tym ujęciu Hot or Not staje się kłamstwem założycielskim współczesnego internetu, które kazało nam uwierzyć nie tylko, że każdy może być sędzią, ale również, że tłum może wyrazić obiektywną opinię. 

Jak to ujęła Jess Joho, reporterka magazynu Mashable: “Hot or Not stanowi pierwszy przypadek, kiedy miliony osób za pośrednictwem internetu stały się kolektywnym sędzią własnej wartości. Platformę postrzegano jako narzędzie szczerej oceny, niczym cyfrowe lustro, które nie może nas okłamać”. 

W końcu Hot or Not nie jest jedynie prekursorem kilku platform. Dzieło Honga i Younga to pierwszy raz, kiedy na masową skalę zaczęliśmy dodawać własne zdjęcia do sieci, co w konsekwencji pozwoliło na powstanie profili społecznościowych. To również pierwszy system cyfrowej oceny, który przerodził się w lajkowanie i swipowanie. To też pierwszy portal, na którym dopiero gdy dwoje użytkowników wyraziło chęć interakcji, mogli oni do siebie napisać. Tzw. digital consent jest obecnie normą w aplikacjach randkowych i mediach społecznościowych. 

Be nice

Im więcej czytam o wynalazku Honga i Younga, tym większą złość we mnie wywołuje. Czy naprawdę ten głupi żart, który wymknął się spod kontroli, może być przyczyną tak wielu problemów współczesnego świata? Czy prekursor lajków może być odpowiedzialny za kryzys zdrowia psychicznego związany z użytkowaniem mediów społecznościowych przez młodych ludzi? Czy pojedyncza strona internetowa mogła doprowadzić do podziałów społecznych i rozkwitu radykalizmów w internecie ćwierć wieku później? I czy to tych dwóch chłopaków z Berkeley mam obwiniać za godziny, jakie spędziłem swipując w lewo, wierząc, że za kolejnym zdjęciem zobaczę moją przyszłą partnerkę? 

Hot or Not z podobizn grupy osób stworzyło grę, z tabelami wyników i punktacją; Ze zwycięzcami i przegranymi. To pokazało przyszłym twórcom współczesnego internetu, jak wielkie emocje może wywołać dzielenie się zarówno swoją podobizną, jak i własną opinią w sieci. Ta ekscytująca gra, która może przynieść ogromną satysfakcję, jeśli publiczność uzna nas za hot, niosąc ze sobą ryzyko ośmieszenia, jeśli okażemy się not, utrwaliła się jako sposób korzystania z sieci. W konsekwencji staliśmy się zależni od porcji dopaminy i adrenaliny, jaką daje nam postowanie i swipowanie. 

Jednak obarczanie winą za zło dzisiejszego świata tych dwóch wypalonych pracą nad doktoratem, bezrobotnych chłopaków, którzy postanowili dla zabawy wcielić w życie pijacką rozkminę, byłoby z mojej strony nadużyciem. Ich platforma była jedynie narzędziem, przy pomocy którego kolejni chłopcy z Doliny Krzemowej zbudowali filary zdigitalizowanego świata. Stawiając stronę w 2000 roku James Hong i Jim Young nie mogli przewidzieć jak toksyczny, a czasem nawet okrutny okaże się internet. To z resztą oni jako pierwsi wystawili swoje zdjęcia na ocenę szerszej publiki. Gdy dodali swoje podobizny, James napisał zbiorczego maila do kilkudziesięciu znajomych: Here’s a website that Jim and I made—be nice. 

Zostaw komentarz

Polecamy:

Podcast #8: Sztuczne człowieczeństwo. O budowaniu relacji z AI

Tygodnik #15: Okulary Orion i ksiądz GPT z Poznania

Jak Hot or Not zapoczątkowało współczesny internet 26 Piętro

Na początku było Hot or Not

Pogrzeb i wesele. Powódź i sztuczna inteligencja

Jak wyobrażasz sobie życie? O sile nawyków

Jak wyobrażasz sobie życie? O sile nawyków

Tygodnik #4: Okłamywanie AI, rosyjska dezinformacja i jak udowodnić, że istniejesz

Tygodnik # 14: Ostatni egzamin ludzkości

Tygodnik #9: Przeceny w metawersie, wpadka Google i AI w rękach Polek

Tygodnik #13: Komputer nauczył się matmy, a miliarder wyszedł na spacer

Unabomber powraca. Co w Tedzie Kaczynskim widzi internet?

Powrót Unabombera 

Podcast #7: Jak być eko w internecie?

Podcast #7: Jak być eko w internecie?

Tygodnik

Tygodnik #12: Więzienie przyszłości, kosmiczny spacer i IFA 2024