Jak korzystacie w firmie z narzędzi AI?

Lech Wikaryjczyk:  Dwojako. W moim zespole używamy obecnie ponad 20 narzędzi AI’owych.  Podobnie w innych działach firmy. Z drugiej strony wdrożyliśmy AI w produkcie np. 

narzędzia dla rekruterów oparte na sztucznej inteligencji – wcześniej rekruter musiał ręcznie wypełniać tabelki z opisem stanowiska. Ale nakarmiliśmy system kilkoma terabajtami danych z CV i dziś mamy to zautomatyzowane, system sam uzupełnia. Mi w pracy menadżerskiej – mam około trzydziestoosobowy zespół – ChatGPT bardzo pomaga w rzeczach, które musiałem delegować albo robiłem niechętnie.

Jakich?

Na przykład w analizie danych.  Czat wyciąga meritum i oszczędza mi ogromną ilość czasu. Mamy w firmie analityczkę, która dzięki temu może się skupić na bardziej kreatywnej pracy.  Teraz jedynie weryfikuje, czy czat czegoś nie zahalucynował. Z kolei kiedy potrzebuję zrobić spotkanie z zespołem, czat robi mi plan – jak wyjaśnić zmianę produktową, zbudować poczucie jedności, przeprowadzić integrację. Wiadomo, trzeba to zmodyfikować, wyostrzyć kilka razy prompt – ale zawsze wychodzi świetnie. Ile musiałbym siedzieć, słuchać podcastów o integracji teamu, szukać po sieci? Zamiast czterech godzin, poświęcam pół. Ale są też momenty, kiedy bym się na AI nieźle przejechał. 

Opowiedz

Miałem przygotować prezentację na konferencję – o udanych przypadkach, gdy zatrudnienie odpowiedniego kandydata, wpłynęło na działanie całego zespołów. Poprosiłem czat o ściągę i zaproponował dwa tematy. Jeden dotyczył Starbucksa – jego kampanii Race Together. Tylko że ta kampania była totalnym fuckupem. W jakiś dziwny sposób ChatGPT zinterpretował ją jako sukces.  Gdybym tego nie sprawdził, zrobiłbym z siebie… no, wiadomo kogo. 

Co jeszcze robisz za pomocą AI?

Zarządzam pracą za pomocą Notion. Pomaga mi w prowadzeniu, opisywaniu projektów, przeprowadzeniu media planu.  Narzędzi i pluginów wyrosło jak grzybów po deszczu, a

obserwując największy wybieg mody w polskim biznesie, czyli LinkedIn, co chwilę się słyszę, że powstaje kolejne, nowe, absolutnie niewiarygodne narzędzie, które zrewolucjonizuje pracę.  Ale życie weryfikuje. Ja mam jeszcze od tego człowieka, wcześniej lata pracował w CD-Action. Dostał sto dolców miesięcznie, żeby testować dla nas różne narzędzia. Dwie pieczenie na jednym ogniu – bo Maciek nie tylko sprawdza narzędzia, ale też pisze o tym tekst, więc mamy kontent na bloga. A jeśli narzędzie jest fajne, to je wdrażamy.

W zespole ARTgrafiki robimy w Midjourney. A prezentacje – w ChacieGPT 4.  Jak go dobrze zapromptujesz i nakarmisz dobrymi danymi,  to czat (tzn. Dall-e będący jego częścią) zrobi też fajne wizualizacje. Przez jakiś czas prezentacje robiłem tylko  tam. W zeszłym roku wypuściliśmy raport o AI na rynku pracy – zbadaliśmy m.in. programistów i tego jak używają narzędzi AI. Na ile firmy im na to pozwalają? Do stworzenia raportu też użyliśmy AI – grafiki są zrobione w Midjourney, obróbka w Photoshopie, a tytuły  zaproponowane przez ChatGPT.

Jakie są wnioski raportu?

Widać wzrost liczby ogłoszeń związanych z AI, ale to głównie programiści. Nie jest ich tyle, jak wiele osób by się spodziewało. Po pierwszym zachłyśnięciu, kiedy  firmy robiły ogłoszenia na prompt-inżynierów, bo przeczytali, że to zawód przyszłości, przyszło otrzeźwienie. Osoby z rekrutacji nie były na to do końca przygotowane – bo niby jakie kompetencje ma mieć ten prompt-inżynier? A dziś, gdybyś wpisał prompt-inżynier w ogłoszeniach o pracę, to stawiam, że policzysz je na palcach jednej ręki. Więcej było artykułów na ten temat niż realnych ofert pracy i jest tak nadal. Choć należy dodać, że udział kategorii AI w sumie ogłoszeń IT wynosi dziś około 4%. Zaledwia dwa lata temu nie przekraczał procenta.

Wracając do tematu raportu: na podstawie analizy ogłoszeń, zapytań użytkowników i innych danych, którymi dysponowaliśmy wygenerowaliśmy raport dotyczący rynku AI w Polsce. .  I było to wtedy kilkaset ogłoszeń – na wszystkich portalach. Wyjątkowo trafiały i dalej trafiają się firmy, które się specjalizują w AI i wtedy to są naprawdę rewelacyjne oferty za wielkie pieniądze. Ale musisz mieć doktorat związany ze sztuczną inteligencją i dziesięć  lat udokumentowanego doświadczenia w trenowaniu sieci neuronowych. Jednak uważam, że  to nadal dobry moment, żeby stanąć do wyścigu – jeśli ma się fajny pomysł. W raporcie wymienialiśmy technologie, których najlepiej się uczyć. Uważam, że to przydatne dla osób, które myślą o studiach informatycznych, albo kursach – najważniejszy jest Python i biblioteki związane z AI.  Najczęstsze rodzaje pracy – data scientist, inżynier infrastruktury,  deep learning. Rewolucja nie jest tak duża, jak się wydaje. Jeszcze.

Rewolucja pewnie zachodzi, ale wewnątrz firm. W oparciu o narzędzia, które zmieniają branże, automatyzując wiele zadań, które wydawały się nie do zautomatyzowania. 

Tak, to prawda, podpisuję się. Patrzę na wyniki naszych badań społeczności IT. Ponad 90 procent ludzi używa narzędzi AI. Tylko że sami się ich uczą. I prawda jest taka, że ci, którzy tego nie zrobią, zostaną w tyle. To jakby pracownik używał maszyny do pisania zamiast komputera.  U mnie w zespole musieliśmy na początku ludzi zmuszać, żeby zaczęli próbować. 

Jak?

W każdej grupie społecznej – jest kilka procent trendsetterów, kilkadziesiąt procent naśladowników i reszta, która idzie za nimi.  Jak te kilka procent pokazało, że można z tego korzystać, to inni za tym poszli. 

Znam ludzi, którzy tak przestraszyli się, że AI już na starcie umie to, czego oni uczyli się przez lata, że obrazili się i nie chcą korzystać.

To będą musieli się przeprosić albo przebranżowić. W Anglii na początku XIX wieku  luddyści w Yorku palili krosna mechaniczne, bo się bali, że zabiorę im pracę. Spowodowali straty i skończyli powieszeni na rynku. A rewolucja i tak przeszła.  Wdrażaj albo umieraj. Ja jestem z wykształcenia socjologiem, zacząłem pracę jako copywriter, skończyłem grafikę komputerową, a teraz zarządzam marketingiem.

Na grafice miałem na człowieka roku, który robił grafiki, wyglądające jak niderlandzkie malarstwo XVII wieku. Przy pomocy Photoshopa, spędzając wiele dni, potrafił namalować coś takiego, jak Vermeer. A teraz w Midjourney robisz to  1 minutę. Więc jeżeli ktoś miał taką specjalizację, to rzeczywiście, będzie mu trudno. Kreatywność jest nadal cenna, ale musi być bardziej płynna, zwłaszcza w tym zalewie beznadziejnych treści, który mamy.  Jakiś czas temu największe czasopismo fantasy w USA przestało przyjmować teksty – bo kiedy pojawił się ChatGPT zaczęli dostawać do recenzji setki „książek” i “opowiadań”.  Sam widzę, jak dużo jest treści podpisanych imieniem i nazwiskiem, które tak naprawdę pisał ChatGPT.

Fot. Museum Victoria/Unsplash

Jak to rozpoznajesz?

Od razu widać jak tekst jest generyczny. Jeszcze jakby to ktoś zredagował, ale często są to treści po jednym prompcie. ChatGPT pewnych rzeczy językowo nie przeskoczy – na przykład żeby było mniej przymiotników i tak dalej. Zawsze wymaga redakcji. Choć my tu chyba rozmawiamy z perspektywy osób, które są wybredne. A dla pewnego grona osób, które będą czytać AI’owe teksty  to jest i będzie mało znaczące. 

Jak jeszcze się jeszcze zmieni rynek w najbliższym czasie?

Jest mnóstwo osób, które wieszczą koniec niektórych stanowisk. Tylko że kiedy ponad 5 lat temu pracowałem na rynku związanym z edukacją, pamiętam opracowania mówiące, że do 2021 stanowiska straci prawie 2 miliony osób w transporcie, bo wejdą autonomiczne ciężarówki. Testy już trwały i wychodziły świetnie. Ciężarówki w USA jeździły od wybrzeża do wybrzeża, a jak dojeżdżały do miast, kierowcy je przejmowali.  Ale to się nie wydarzyło, nie w katastroficznej skali, która była wieszczona.

Teraz też nie widzę żadnych stanowisk, które miałyby zniknąć całkowicie, poza tymi specyficznymi przypadkami – jak kompozytorzy muzyki do wind. Ale skoro komponowałeś muzykę do windy, to  może jesteś w stanie zrobić coś bardziej skomplikowanego, używając AI?

Z pewnością spada też liczba ogłoszeń na stanowiska łatwo zastępowalne sztuczną inteligencją, mowa tu np. o programistach na poziomie juniorskim.

Trzeba stać się midem

Jednocześnie ma to krótkie nogi: wiem, że w wielu firmach przestano zatrudniać juniorów, mówiąc midom: z chatem GPT i Co-pilotem jesteście w stanie zrobić ekwiwalent ich pracy w kilka godzin. Tyle, że to potwornie krótkowzroczne. Bo niby skąd biorę się midzi, jak nie z juniorów? A może od razu będzie trzeba stać się midem, tj. zmienić całkiem system nauki i zbierania doświadczeń?  W pracach kreatywnych wiadomo, że wspomniany Midjourney grafików przecież nie zastąpi, choć może wpłynąć a to, że będzie potrzebna ich mniejsza ilość.. Mamy mnóstwo prac, gdzie wszystkiego spromptować się nie da. Zmienia się po prostu rola, zwiększa efektywność. Bardziej widzę to z drugiej strony, że więcej zawodów się pojawi, niż zniknie.

Zobacz, choćby na przykładzie takiego banalnego wynalazku jak elektryczna hulajnoga – są blue collars, którzy myją te hulajnogi, serwisują, zbierają i przewożą do stacji ładowania, ale też white collars,  odpowiedzialni za marketing hulajnóg, napisanie aplikacji i utrzymanie jej.  Zmieni się tyle, że ludzie będą musieli się szybko uczyć – jak nie będziesz się uczył, to wylatujesz z rynku pracy i przestajesz być konkurencyjny. A w spisie obowiązków do większości stanowisk będą wymienione umiejętności obsługi narzędzi opartych na AI, tak jak teraz jest to znajomość komputera i pakietu Adobe na stanowiskach kreatywnych.

Prawnicy nie powinni się bać? Analizy prawne AI już dziś robi sprawniej niż prawnicy z 30-letnim doświadczeniem.

A odpowiedzialność za błędy? Z tego powodu wciąż jest kłopot z autonomicznymi samochodami.  Uważam, że jeśli dojdzie już do automatyzacji jakiegoś zawodu to po prostu będzie mniej potrzebnych osób o danej specjalizacji – czyli  dojdzie do  zmian strukturalnych. Ale nie do wymarcia całego zawodu, czy zastępowania go. 

Fot. Museum Victoria / Unsplash

No dobrze: telemarketer.

Już od jakiegoś czasu dzwonią do nas roboty i sprzedają nam pompy ciepła. I co? Robot też nie zastąpi dobrego telemarketera, jego charyzmy i efektywności. Jak chcesz sprzedać coś ważnego albo przekazać ważną informację to musi to być człowiek. Póki co, bo, oczywiście może się zaraz technologia tak udoskonali, że już nie będziesz w stanie poznać, kto dzwoni. Z drugiej strony, jakoś nie czuję, że będzie to wielka szkoda dla ludzkości, jeżeli niektórzy telemarketerzy będą się musieli przekwalifikować.To trochę jak z zawodem telefonistki, który wymarł w latach ‘60. 

Czyli co? Nikt nie musi się bać?

Filmy s-f nakarmiły nas strachem przed AI. I oczywiście,  naturalną reakcją człowieka na nieznane, jest to, że się wydziela kortyzol i adrenalina. Mamy też kumulację niepewności, najpierw pandemia, która zakończyła się kryzysem służby zdrowia, wybuch wojny w Ukrainie, teraz AI, zawirowania na rynku IT, niekończące się wieszczenie recesji. Niepewność goni niepewność i myślę, że to się będzie odbijało czkawką przez pokolenia. Jasna sprawa, jest wiele zagrożeń ze strony AI, zwłaszcza dotyczących wywierania  wpływu. Będziemy zalewani przez nic nie warty kontent. Masę deep-fake’ów.I nikogo nie będzie interesowało, żeby coś sprostować, będzie się liczyło przebodźcowanie nas przez chińskie algorytmy. Tymczasem w Chinach nie pozwalają swoim obywatelom na oglądania TikToka, na taką skalę jak w USA czy Europie, tam masz bata nad sobą i jak będziesz za dużo siedział w telefonie, to spadnie ci social scocring – zupełnie jak w “Black Mirror”.

Kto opowiada historię, ma władzę. 

Tak. Z drugiej strony – wszystko dzieje się tak szybko, że te nasze analizy zaraz będą guzik warte. Patrz na rynek komunikacji – czy 15 lat temu wyobrażałeś sobie to  w dużych miastach – auta na minuty, hulajnogi i wszystko, co jest teraz normą?

Powiedz, co się dzieje z czasem, który oszczędzasz – i oszczędzacie w firmie – dzięki AI? Mniej pracujesz?

Nie, więcej pracuję.

Jak to?

Z AI jest jak z pracą zdalną. Jak masz  pracownika o dobrym etosie pracy, to pracodawca wie, że czas, który by pracownik dojeżdżał do siedziby, przeznaczy często na pracę. I to raczej mój przypadek.  Wiem, że jest dużo badań, które mówią o nieuchronności 4-dniowego tygodnia pracy, ale jest też dużo badań, które mówią coś innego –  jeżeli Europa go  wprowadzi, to zostaniemy jeszcze szybciej przegonieni przez Azję. Tam etos pracy wygląda inaczej, podobnie kwestia praw pracowniczych. Więc nie wiem, czy to byłby dobry  pomysł dla starzejącej się Europy.  Osobiście bardzo bym chciał, ale wiesz…  Jak wspomniałem – każdy ma ten etos pracy inny.

Ja  czas, który mi ChatGPT oszczędza, przeznaczam na inne aspekty pracy, czyli po prostu robię więcej. Ale krążą legendy na temat programistów, którzy jeszcze przed wprowadzeniem ChatuGPT pracowali na 2-3 etatach. Bo praca nie była odpowiednio omiernikowana, więc mogli sobie pozwolić na to, żeby w 4 godziny zrobić coś, co ich pracodawca myślał, że zajmuje im  8. Dzisiaj pewnie można robić tak za pomocą ChataGPT. 

Jaki jest, według ciebie, sens pracy?

Napędza mnie to, jak z moim zespołem jesteśmy w stanie robić rzeczy, których sam bym nie zrobił, zmieniać standardy, wkładać kij w mrowisko żeby zmienić zły status quo, uczyć dobrego..  Mój etos pracy to  Moje pokolenie, millenialsów, podobno ma ogromny problem z tym, że to, co tworzymy jest wartością wirtualną. Można przeczytać, że prawie każdy white collar w kryzysie wieku średniego chciałby się przebranżowić na stolarza albo kowala, po to, żeby mieć w końcu naoczny dowód – owoc swojej pracy, że to ma sens, że coś z tego powstaje, pomnik, który daje poczucie odpowiedzialności, która nie rozprasza się w pracy zespołowwej.

Pytanie czy powinniśmy wartościować czy stół, czy podkowa jest ważniejsza  i bardziej wyjątkowa, niż kilka linijek kodu do aplikacji, która umożliwia automatyczne włączanie światła w smartfonach? Nie wydaje mi się. Szukaliśmy kiedyś przykładów programistów i programistek, którzy stworzyli projekty, które zmieniają świat – były tam już projekty AI zanim AI stało się modne. 

Teraz to każdy jest specjalistą od AI.

I niektórzy prześcigają się we wpisywaniu, od kiedy “AI specialist since 2018”, albo “AI enthusiast from  2020”.

Jedna z firm, które brały udział w naszej inicjatywie mówienia o projektach zmieniających świat użyła machine learningu do obserwacji zagrożonych wyginięciem wielorybów. Za pomocą zdjęć ze statków i satelitarnych rozpoznawali ogony, bo każdy ogon wieloryba, jest jak odcisk palca – nie ma dwóch takich samych. Aplikacja pozwalała obserwować ich wędrówki i zbiera inne kluczowe dla analizy liczebności i docelowo, do przetrwania gatunku, dane.  Inny gość, zrobił bazując na AI aplikację do śledzenia ruchu komet zagrażających ludzkości. Chyba wtedy pomyślałem, że nie trzeba w życiu tworzyć pomnika rzeczywistego, przebranżowić się w okolicach 40. Bo jeśli przyłożyłeś choćby jeden palec do jednej z wirtualnych inicjatyw, i świat odrobinę zmienił się na lepszy – wygrałeś. 

Zostaw komentarz

Polecamy:

Podcast #8: Sztuczne człowieczeństwo. O budowaniu relacji z AI

Tygodnik #15: Okulary Orion i ksiądz GPT z Poznania

Jak Hot or Not zapoczątkowało współczesny internet 26 Piętro

Na początku było Hot or Not

Pogrzeb i wesele. Powódź i sztuczna inteligencja

Jak wyobrażasz sobie życie? O sile nawyków

Jak wyobrażasz sobie życie? O sile nawyków

Tygodnik #4: Okłamywanie AI, rosyjska dezinformacja i jak udowodnić, że istniejesz

Tygodnik # 14: Ostatni egzamin ludzkości

Tygodnik #9: Przeceny w metawersie, wpadka Google i AI w rękach Polek

Tygodnik #13: Komputer nauczył się matmy, a miliarder wyszedł na spacer

Unabomber powraca. Co w Tedzie Kaczynskim widzi internet?

Powrót Unabombera 

Podcast #7: Jak być eko w internecie?

Podcast #7: Jak być eko w internecie?

Tygodnik

Tygodnik #12: Więzienie przyszłości, kosmiczny spacer i IFA 2024