Portal dla tych,
którzy chcą dotrzeć na sam szczyt

Ceny w sklepach rosną wolniej? Markety maskują podwyżki, a klienci płacą za “powietrze”

Wrzesień 2025 roku przyniósł dalsze spowolnienie dynamiki wzrostu cen w polskich sklepach detalicznych. Jak wynika z analizy “Indeksu cen w sklepach detalicznych” autorstwa UCE RESEARCH i Uniwersytetu WSB Merito, codzienne zakupy (obejmujące 17 najczęściej kupowanych kategorii) podrożały średnio o 4,9% rok do roku (rdr.).

Źródło: Freepik

To najniższy odczyt od miesięcy i kontynuacja trendu spadkowego (sierpień 5,1% rdr., lipiec 5,7% rdr.). Choć dynamika słabnie, dla konsumentów i dla strategii cenowych detalistów to wciąż trudna rzeczywistość. Realny wzrost cen podstawowych produktów niemal dwukrotnie przekracza oficjalny cel inflacyjny NBP, a ukryte praktyki podwyżek pogłębiają poczucie drożyzny.

Dlaczego oficjalne dane nie odzwierciedlają rzeczywistości w portfelach?

Kluczowym wnioskiem z raportu jest utrzymująca się przepaść między ogólnym wskaźnikiem inflacji a odczuwalnymi kosztami życia. We wrześniu oficjalna inflacja CPI wyniosła 2,9%, podczas gdy analizowany koszyk podstawowych produktów zdrożał o 4,9%.

Dr Robert Orpych z Uniwersytetu WSB Merito, komentując te dane, wyraźnie wskazał na problem percepcji:

“Ceny w sklepach rosną coraz wolniej. Nie zmienia to jednak faktu, że dynamika wzrostu cen niemal dwukrotnie przewyższa ogólny cel inflacyjny. Dla przeciętnego Polaka oznacza to, że koszty utrzymania istotnie rosną w przeciwieństwie do tego, co sugerują główne wskaźniki. Tak wysoka dynamika wzrostu cen, zwłaszcza podstawowych produktów, stanowi realne i dotkliwe obciążenie dla budżetów domowych”.

Ta rozbieżność wynika ze specyfiki mierzonego koszyka. Wskaźnik UCE Research i WSB Merito koncentruje się na najczęściej kupowanych kategoriach (żywność, napoje, chemia gospodarcza, art. dla dzieci), podczas gdy CPI obejmuje znacznie szerszy, ważony koszyk towarów i usług.

Co więcej, sprzedawcy stosują praktyki, które maskują podwyżki w statystykach, ale są natychmiast odczuwalne przez konsumentów:

“Problem pogłębia również fakt, że sklepy zamiast podnosić ceny, zmniejszają gramaturę produktów [tzw. shrinkflation], czego statystyki inflacji nie wychwytują, ale konsumenci odczuwają to w portfelach. Ta rozbieżność między statystykami a osobistymi odczuciami kształtuje ostateczny obraz cen w oczach Polaków” – dodaje dr Robert Orpych.

Ceny nadal idą w górę? Zobacz, za co zapłacisz drożej!

Spadek cen surowców vs. rosnące koszty wewnętrzne

Spowolnienie dynamiki podwyżek cen jest efektem złożonych procesów, które z jednej strony są wynikiem łagodzenia presji kosztowej, a z drugiej – utrzymywania się wysokich wydatków operacyjnych. Ceny samej żywności we wrześniu wzrosły o 4,1% rdr. (spadek z 4,9% w lipcu), co jest kluczowe dla odczytu całego koszyka.

Dr Agnieszka Łopatka z Uniwersytetu WSB Merito wskazuje, że za spowolnieniem stoją globalne czynniki podażowe:

“Widać oznakę stabilizacji w sektorze rolno-spożywczym, wynikającą z poprawy sytuacji podażowej na rynkach światowych. W ostatnich miesiącach obniżały się ceny kluczowych surowców, w tym pszenicy, cukru, oleju palmowego i oleju sojowego. To częściowo złagodziło presję kosztową w przemyśle spożywczym”.

Jednak ten pozytywny trend jest hamowany przez czynniki krajowe. Utrzymuje się wysoka presja kosztowa związana z:

  • wysokimi kosztami energii i transportu- w kwietniu firmy przestały korzystać z maksymalnego zamrożenia cen energii, co ma odczuwalne skutki,
  • dynamiką wynagrodzeń – ciągle rosnące wynagrodzenia pracowników (w lipcu o 7,6%, w sierpniu o 7,1%) przekładają się na koszty produkcji i dystrybucji.

Jak podsumowuje dr Joanna Myślińska-Wieprow z Uniwersytetu WSB Merito:

“Wpływa na to kilka czynników. Przede wszystkim utrzymują się wysokie koszty produkcji i dystrybucji, w tym wydatki na energię, transport oraz wynagrodzenia. Dodatkowo niektóre surowce na rynkach światowych nadal drożeją, co przekłada się na ceny finalnych produktów. Są też odczuwalne skutki wcześniejszej inflacji, a presja płacowa w handlu i produkcji nie słabnie“.

Zakupy w hipermarkecie czy dyskoncie? Sprawdź, gdzie są najlepsze ceny

Powrót do sezonowości i konkurencji

Malejąca różnica między dynamiką cen żywności a cenami całego koszyka to symptom powrotu rynku do bardziej zrównoważonego funkcjonowania. Oznacza to, że pojedyncze kategorie towarów zaczynają mieć większy wpływ na ogólny wynik.

W okresie szczytu inflacyjnego, wszystkie grupy towarów drożały niemal synchronicznie. Obecnie wracamy do sytuacji, w której o cenach decydują indywidualne czynniki specyficzne dla każdej kategorii, takie jak: podaż, popyt, sezonowość i konkurencja. Liczba kategorii odnotowujących spadki cen w relacji rocznej zaczyna się wahać – we wrześniu były to trzy kategorie, w sierpniu cztery, a w lipcu tylko jedna.

Dr Robert Orpych interpretuje tę zmianę jako zdrowy objaw:

“Wracamy do normalnego funkcjonowania rynku, które charakteryzuje się tym, że o cenach decydują specyficzne czynniki dla każdej kategorii, czyli podaż, popyt, sezonowość, konkurencja. W okresie szczytu inflacyjnego wszystkie grupy towarów drożały synchronicznie. Liczba taniejących kategorii będzie się więc wahać i jest to naturalne zjawisko rynkowe”.

Przykładowo, w maju 2025 r., gdy dynamika wzrostu cen osiągnęła 5,7% rdr., to właśnie owoce (+13,2%) i używki (+12,8%) były liderami podwyżek, co było efektem wiosennych anomalii pogodowych, globalnych cen surowców (np. kawy) i wzrostu akcyzy. Z drugiej strony, już w maju artykuły sypkie zanotowały spadek (-2,3% rdr.), co wskazywało na nadpodaż i silną konkurencję cenową.

Stopniowa stabilizacja pod dyktando kosztów?

Eksperci są zgodni, że dane z września wskazują na stopniowe osłabienie dynamiki wzrostu cen. Nie oznacza to jednak powrotu do cen sprzed kilku lat, lecz jedynie spowolnienie tempa podwyżek w najbliższych miesiącach.

Proces stabilizacji rynku jest rozciągnięty w czasie i pozostaje silnie uzależniony od czynników zewnętrznych, zwłaszcza od:

  • cen surowców rolnych na rynkach globalnych,
  • sytuacji na rynkach energii, które wciąż stanowią barierę dla spadku kosztów operacyjnych.

Dla przedsiębiorstw oznacza to, że marże będą nadal pod presją: z jednej strony przez spadek cen surowców i konkurencję, z drugiej – przez rosnące koszty pracy i energii. Zmiany cenowe staną się bardziej selektywne i asymetryczne, wymuszając na detalistach bardziej precyzyjne zarządzanie kategoriami i promocjami.

źródło: PAP, UCE, SCF News

Zobacz też