
Ile kosztuje zmiana czasu? Ukryte skutki dla gospodarki, firm i pracowników
W nocy z 25 na 26 października 2025 roku Polacy przestawią zegarki z 3:00 na 2:00, przechodząc na czas zimowy. Dla wielu będzie to jedynie symboliczna korekta w kalendarzu i dodatkowa godzina snu. W rzeczywistości jednak zmiana czasu to zjawisko, które ma znacznie głębsze skutki – od zdrowia pracowników, przez efektywność firm, aż po koszty dla całej gospodarki.

Choć zmiana czasu wprowadzana jest z myślą o efektywniejszym wykorzystaniu światła dziennego, coraz więcej badań i raportów wskazuje, że w XXI wieku bilans korzyści i strat jest jednoznacznie negatywny. W dobie pracy zmianowej, globalnych systemów bankowych i całodobowej logistyki, przesunięcie zegara o jedną godzinę może wywołać lawinę konsekwencji.
Zmiana czasu to realny koszt dla pracodawców
Zmiana czasu oznacza dla przedsiębiorców nie tylko formalną zmianę harmonogramów, ale też konkretne koszty. Pracownicy wykonujący pracę w nocy z soboty na niedzielę przepracują o godzinę więcej, niż wynika to z ich normy czasu pracy.
Pracodawca ma obowiązek wypłacić im wynagrodzenie za dodatkową godzinę wraz z dodatkiem za pracę nocną lub udzielić dnia wolnego. Dla dużych zakładów produkcyjnych, w których zmiany nocne obejmują setki osób, może to oznaczać dziesiątki tysięcy złotych dodatkowych wydatków.
Jednak to nie jedyny koszt. Przez kilka dni po zmianie czasu wielu pracowników funkcjonuje w stanie tzw. “społecznego jet lagu” – są mniej skoncentrowani, popełniają więcej błędów, a częściej niż zwykle korzystają ze zwolnień lekarskich.
Według badań nawet jednodniowe zaburzenie rytmu snu może obniżyć produktywność o 15–20 proc. W skali dużych przedsiębiorstw to już realna strata finansowa, a dla gospodarki miliony złotych.
Ile zapłacą firmy za KSeF? To dopiero początek wydatków? Sprawdź!
Transport i banki w trybie awaryjnym
Zmiana czasu to wyzwanie nie tylko dla biologii, ale i dla technologii. W branży transportowej, zwłaszcza kolejowej, każda jesienna noc ze zmianą czasu oznacza logistyczny chaos. Pociągi muszą być zatrzymywane na trasie, by uniknąć rozjazdów z nowym rozkładem jazdy.
Dla pasażerów to często niezrozumiała przerwa, dla przewoźników kosztowna konieczność synchronizacji. W transporcie lotniczym zmiana czasu oznacza przejście na tzw. rozkład zimowy – często z zawieszaniem połączeń i modyfikacją siatek lotów cargo.
Nie mniej skomplikowanie wygląda to w sektorze finansowym i informatycznym. Systemy bankowe, giełdy czy centra rozliczeniowe muszą przeprowadzić dodatkowe testy synchronizacji, by uniknąć błędów w zapisach transakcji.
Choć procesy te są w dużej mierze zautomatyzowane, towarzyszą im dodatkowe dyżury zespołów IT i wyższe koszty bezpieczeństwa danych. Dla międzynarodowych korporacji i instytucji finansowych każde takie “techniczne przesunięcie” to setki tysięcy euro wydatków operacyjnych.
Święta w październiku? Supermarkety już podnoszą ceny, te produkty “wystrzeliły”.
Mit oszczędności energii
Argument, który przez dekady usprawiedliwiał przestawianie zegarków – oszczędność energii – dziś ma coraz mniej wspólnego z rzeczywistością. Kiedyś przesunięcie czasu miało ograniczać zużycie prądu dzięki lepszemu wykorzystaniu światła dziennego. Obecnie jednak, w dobie nowoczesnych technologii, klimatyzacji, oświetlenia LED i całodobowej pracy urządzeń elektronicznych, efekt ten jest znikomy.
Eksperci Głównego Urzędu Miar i Fundacji Republikańskiej wskazują, że różnice w zużyciu energii po zmianie czasu są marginalne, a w niektórych regionach nawet ujemne. Oznacza to, że w praktyce nie tylko nie oszczędzamy, ale często zużywamy więcej energii, bo szybciej włączamy światło i ogrzewanie, a dłużej korzystamy z urządzeń elektrycznych w godzinach wieczornych.
Coraz częściej mówi się więc o tym, że zmiana czasu to relikt minionej epoki przemysłowej, który nie przystaje do współczesnych realiów energetycznych.
Sen, produktywność i ryzyko błędów
Zmiana czasu ma też wpływ na nasze zdrowie i efektywność. Naukowcy podkreślają, że nawet godzinne przesunięcie rytmu snu może mieć zauważalne skutki. Wzrost liczby wypadków komunikacyjnych, więcej błędów w pracy i pogorszenie samopoczucia to tylko część konsekwencji.
Według danych przytaczanych przez National Safety Counci koszt zmęczenia pracowników w USA sięga 136 miliardów dolarów rocznie. W Polsce, jak wynika z analiz UCE Research, problemy ze snem generują straty gospodarcze rzędu 9 miliardów złotych rocznie.
Z punktu widzenia przedsiębiorstw, zmęczenie pracowników to nie tylko problem zdrowotny, ale też ekonomiczny. Niewyspanie prowadzi do spadku efektywności, częstszych pomyłek i zwiększonej absencji.
W branżach takich jak transport, medycyna czy produkcja, nawet niewielkie obniżenie koncentracji może mieć poważne konsekwencje finansowe i wizerunkowe. Eksperci podkreślają, że to właśnie te ukryte koszty stanowią największe obciążenie gospodarki w okresach zmiany czasu.
Sabotaż czy pilotaż dla administracji? Biznes ostro o skróconym tygodniu pracy. Co to oznacza?
Decyzji wciąż brak
Dyskusja o zniesieniu zmian czasu trwa w Unii Europejskiej od lat. Już w 2018 roku Komisja Europejska zaproponowała, by każde państwo członkowskie wybrało jeden, stały czas – letni lub zimowy – i przy nim pozostało.
Większość Europejczyków w konsultacjach publicznych opowiedziała się za rezygnacją z przestawiania zegarków. Do dziś jednak nie udało się osiągnąć porozumienia między krajami członkowskimi.
W Polsce temat regularnie wraca. W 2025 roku Polskie Stronnictwo Ludowe i Trzecia Droga złożyły w Sejmie projekt ustawy zakładający wprowadzenie całorocznego czasu letniego. Argumentowano, że zmiana czasu nie ma dziś żadnego uzasadnienia ekonomicznego i stanowi jedynie uciążliwy relikt przeszłości.
Rząd zapowiedział też, że podczas polskiej prezydencji w Radzie UE podejmie próbę powrotu do tego tematu. Na razie jednak obowiązuje rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z 2022 roku, które utrzymuje obecny system co najmniej do 2026 roku.
Wielki koszt dla gospodarki
Choć dla większości z nas zmiana czasu to tylko dodatkowa godzina snu lub wcześniejszy zmrok, w skali gospodarki oznacza realne wydatki i utrudnienia. Każde cofnięcie zegara o godzinę pociąga za sobą efekt domina – od dezorganizacji w transporcie, przez koszty pracy i nadgodzin, po spadek efektywności i ryzyko błędów.
Dlatego coraz więcej ekspertów i polityków przekonuje, że czas przestać walczyć z zegarem. Współczesna gospodarka pracuje w trybie 24/7 i nie potrzebuje już symbolicznych korekt czasu, które bardziej szkodzą, niż pomagają. Dopóki jednak decyzja o rezygnacji z podwójnego czasu nie zapadnie w Brukseli, przedsiębiorcy i pracownicy będą musieli dwa razy do roku dostosowywać się do tej małej, ale kosztownej zmiany.
źródło: Forsal, ManagerPlus, Medonet, BusinessInsider, Forsal, GazetaPrawna, SuperBiz

