Portal dla tych,
którzy chcą dotrzeć na sam szczyt

Polacy zaciskają pasa? Niepokojące dane ze sklepów

Mimo wzrostu wynagrodzeń i ustabilizowanej inflacji, sprzedaż detaliczna w Polsce w czerwcu 2025 roku okazała się zaskakująco słaba. Co powstrzymuje konsumentów przed sięganiem głębiej do portfeli?

Źródło: Freepik

Czerwiec miał być kolejnym miesiącem odbicia konsumpcyjnego – inflacja się stabilizuje, a realne wynagrodzenia konsekwentnie rosną. Tymczasem dane GUS zaskoczyły analityków. W ujęciu rocznym sprzedaż detaliczna w cenach stałych wzrosła zaledwie o 2,2 proc., podczas gdy oczekiwano wyniku na poziomie 3,9 proc. To niemal połowa poniżej rynkowego konsensusu. Jeszcze bardziej zaskakujący był spadek sprzedaży w ujęciu miesięcznym – aż o 1,8 proc.

Na pierwszy rzut oka sytuacja wydaje się sprzeczna z fundamentami makroekonomicznymi. W czerwcu realne wynagrodzenia wzrosły o 4,7 proc. rdr., co oznacza, że konsumenci mają więcej pieniędzy w kieszeniach niż przed rokiem. A jednak te środki nie przekładają się w pełni na wyższe wydatki.

Zmiana struktury konsumpcji

Część ekonomistów tłumaczy słabsze dane kalendarzem – w czerwcu 2025 r. było mniej dni handlowych niż w analogicznym miesiącu rok wcześniej. Po “wyłączeniu” sezonowości widać poprawę: sprzedaż wzrosła o 0,7 proc. mdm i o 4,2 proc. rdr. Ale nawet z tą korektą dynamika konsumpcji jest daleka od entuzjastycznych prognoz.

Co zatem spowalnia wydatki? Eksperci wskazują na zmianę struktury konsumpcji – Polacy rzadziej kupują towary codziennego użytku, takie jak żywność czy napoje, a częściej decydują się na dobra trwałe. Te jednak kupuje się rzadziej i ich zakupy są bardziej rozłożone w czasie. W efekcie nie ma dynamicznego przyrostu wolumenu sprzedaży.

Widać też rosnący wpływ kanałów online – udział e-commerce w całkowitej sprzedaży detalicznej wzrósł z 8,2 proc. do 8,7 proc. Najwięcej zyskały grupy “tekstylia, odzież, obuwie” oraz “meble, RTV, AGD”. Sklepy tradycyjne mogą zatem notować niższe obroty, mimo że ogólny popyt przesuwa się w stronę internetu.

Jak oszczędzają Polacy? Elektronika z outletu i świadome zakupy! Sprawdź szczegóły!

Ubrania i AGD na plusie, żywność i książki pod kreską

W szczegółowych danych GUS widać, że najlepiej poradziły sobie sklepy z odzieżą i obuwiem – wzrost o 11,8 proc. rdr. Dwucyfrowe tempo osiągnęły też meble i elektronika – 10,2 proc. rdr. Pozytywny wynik zanotowały również segmenty motoryzacyjny (7,7 proc.) i farmaceutyczny (5,8 proc.).

Na drugim biegunie znalazły się towary codziennego użytku – sprzedaż żywności, napojów i wyrobów tytoniowych spadła o 1 proc. rdr., a grupa “pozostałe towary” o 4 proc. W segmencie książek i prasy udział sprzedaży internetowej spadł z 21,4 proc. do 20,1 proc., co może świadczyć o ogólnym zmniejszeniu popytu.

Według analityków ING rozczarowanie dotyczy przede wszystkim mebli, AGD i motoryzacji – mimo wzrostów rdr., segmenty te osiągnęły niższe wyniki niż w maju. Oznacza to, że impuls konsumpcyjny słabnie szybciej, niż przewidywano.

Co dalej z konsumpcją i PKB?

Ekonomiści pozostają ostrożnymi optymistami. Mimo słabszego czerwcowego odczytu większość prognoz utrzymuje szacunki wzrostu PKB za II kwartał na poziomie około 3,5 proc. rdr. Konsumpcja prywatna, choć spowalnia, nadal będzie motorem wzrostu – wynika z analiz ING i Pekao. Istotna będzie tu rola wynagrodzeń, które – mimo mniejszej dynamiki – nadal rosną realnie.

– Wzrost realnych dochodów wspiera popyt wewnętrzny, który pozostaje jednym z kluczowych filarów wzrostu PKB – wskazuje Andrzej Gwiżdż z platformy Portu. Jego zdaniem, jeśli trend wzrostowy płac utrzyma się w III kwartale, możemy spodziewać się odbicia w sprzedaży detalicznej już po wakacjach.

Nadzieje pokładane są też w handlu online, który ma szansę rosnąć w dwucyfrowym tempie. Ale to oznacza konieczność inwestycji – szczególnie dla małych i średnich firm, które chcą utrzymać konkurencyjność wobec dominujących platform e-commerce.

Polski e-commerce. Jak dzisiaj robimy zakupy? Gdzie są klienci? Sprawdź!

Czy konsumenci wrócą do sklepów?

Wydaje się, że kluczowe dla drugiej połowy roku będą dwa czynniki: dalszy wzrost realnych płac oraz stabilność cen w sklepach. Jeżeli inflacja pozostanie umiarkowana, a wynagrodzenia będą kontynuować dodatnią dynamikę, popyt może się odbudować. Ale nie bez znaczenia pozostanie także psychologia – nastroje konsumenckie, skłonność do większych zakupów i przewidywania co do przyszłości gospodarki.

Na razie sprzedaż detaliczna daje sygnał ostrzegawczy: rosnące dochody nie wystarczą, jeśli konsumenci nie czują się pewnie.

źródło: Business Insider, SpidersWeb, TVN24

Zobacz też