
Tak źle na rynku pracy jeszcze nie było? Ministerstwo żyje w iluzji
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) może już chyba spocząć na laurach. W najnowszym komunikacie przeczytamy o “wysokiej odporności rynku pracy, nawet w warunkach globalnej niepewności” i o tym, że znajdujemy się na unijnym podium pod względem niskiej stopy bezrobocia. A jak jest naprawdę?

Bez przerwy jesteśmy zalewani informacjami na temat masowych zwolnień, “optymalizacji” firm, czyli po prostu redukcji etatów oraz ostrożności pracodawców w zatrudnianiu nowych pracowników. Kto ma rację? Czy mamy do czynienia z “koloryzowaniem” danych?
Według najnowszych danych MRPiPS, szacowana stopa bezrobocia (na podstawie definicji Eurostatu) we wrześniu 2025 roku wynosi w Polsce 5,6 proc., czyli o 0,1 pkt proc więcej niż miesiąc wcześniej i 0,2 pkt proc. więcej niż w sierpniu ubiegłego roku. Eksperci biją na alarm, nie chodzi już o samo bezrobocie, ale również drastycznie spadającą ilość ofert pracy.
Bezrobocie znowu w górę. Zobacz, ile osób czeka w urzędach pracy
“Na rynku pracy najbardziej niepokoi nie sam wzrost stopy bezrobocia, ale brak nowych ofert pracy. Tak naprawdę załamało się to już na początku wiosny – do marca liczba nowych ofert pracy raczej oscylowała przy standardowych poziomach, około 80-90 tys. miesięcznie. Teraz mamy około 30-40 tys., to bardzo duża różnica” – ostrzega Biznes Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.
Soroczyński podkreśla, że w najbliższych latach możemy mieć do czynienia ze znaczącym wzrostem stopy bezrobocia, nawet o 1,0-1,2 pkt proc. r/r. Według ostatnich danych GUS, odsetek firm które wstrzymują się z zatrudnianiem nowych pracownikiem jest ogromny – wynosi około 70-80 proc.
“Mamy już czwarty miesiąc, kiedy liczba nowych ofert pracy jest o ok. 50 tys. mniejsza niż zwykle, co łącznie daje spadek o jakieś 200 tys. ofert” – dodaje ekspert.

Ministerstwo tłumaczy masowe zwolnienia?
“Duża część zapowiedzi zwolnień grupowych objęła jedna instytucję – Pocztę Polska – co znacząco wpłynęło na ogólną statystykę i nie odzwierciedla sytuacji całego rynku pracy. We wrześniu br. 28 zakładów pracy zgłosiło zamiar zwolnienia grupowego 2 tys. osób, co oznacza spadek o 44,9 proc. w porównaniu do września 2024 r.” – informuje ministerstwo.
Ciężko podchodzić poważnie do informacji o pozytywnej kondycji polskiego rynku pracy w sytuacji, kiedy MRPiPS ogłasza, że główną instytucją, którą dotknęły zwolnienia grupowe jest ważna spółka Skarbu Państwa.
Fala grupowych zwolnień. Czy będzie jeszcze gorzej?
W maju MRPiPS informowało, że planowane zwolnienia grupowe w Polsce mogą dotknąć aż 74,5 tys. osób, z czego 86 proc. zgłoszeń pochodzi od Poczty Polskiej (PP). Co zabawne, sama PP zaprzeczyła prawdziwości informacji udzielanych przez ministerstwo.
“Sugerowana liczba wykracza ponad stan zatrudnienia w Spółce. Ponadto w Poczcie Polskiej nie toczy się żaden proces redukcji zatrudnienia” – przeczytamy w oświadczeniu przesłanym przez PP dla redakcji money.pl.
PP tłumaczyła, że ministerstwo nie wzięło pod uwagę faktu, że w marcu, oprócz dobrowolnych odjeść, zakończył się proces “Grupowych Wypowiedzeń Zmieniających”, których celem jest zmiana umowy o pracę wszystkich pracowników zgodnie z nowymi zasadami wynagradzania. Ministerstwo policzyło je jednak jako część masowych zwolnień.

Realia rynkowe versus ministerstwo
“W okresie styczeń-wrzesień 2025 r. pracodawcy zgłosili zamiar objęcia zwolnieniami grupowymi 89,5 tys. pracowników” – przekazało MRPiPS. Liczba ta wzrosła więc w porównaniu do majowej deklaracji – wówczas ministerstwo informowało, że masowe zwolnienia dotkną 74,5 tys. osób.
Warto zaznaczyć, że według danych MRPiPS, w ubiegłym roku firmy zgłosiły zwolnienia grupowe, które łącznie dotyczyły 37,3 tys. osób. Tylko w pierwszej połowie roku 2025, zgłoszono masowe redukcje na poziomie około 80 tys. pracowników, czyli prawie dwa razy większe niż w całym 2024!
Rekordzistami zwolnień pozostają Poczta Polska (według styczniowych deklaracji 8,5 tys. etatów jest zagrożonych) i PKP Cargo (w 2024 r. pracę straciło 3665 osób, w 2025 r. firma deklaruje 1041 zwolnień). Oprócz spółek Skarbu Państwa, wiele firm również zdecydowało się zredukować liczbę etatów.
- Fujitsu – do marca 2026 r. pracę mogą stracić nawet 834 osoby.
- Levi Strauss – likwidacja fabryki w 2024 r. – jak donosił money.pl do listopada 650 osób straciło pracę.
- Black Red White – deklaruje zwolnienia na poziomie 350 osób do 421 w pierwszym półroczu 2025 r.
- Makro Cash and Carry – w październiku (deklarowane w czerwcu) zamknięto hale w czterech polskich miastach, według doniesień Business Insider pracę może stracić nawet 400 osób.
- Carrefour Polska – zwolnienia mają być mniejsze niż te z początku roku 2025, pracę ma stracić ok. 200 osób.
- Shell Business Operations – według informacji podawanych przez serwis KRKnews, redukcja ma wynieść ok. 200 osób, ale pracownicy spekulują, że realnie może zniknąć nawet 800 etatów.
- Heineken Global Shared Services – w krakowskim oddziale koncernu pracę może stracić od 500 do 700 osób donosi bankier.pl.
- Aldi Nord – według doniesień “Wyborczej”, pracę ma stracić blisko 100 osób z krakowskiego oddziału.
„Największe zwolnienia zgłaszane są w dużych aglomeracjach (Warszawa, Kraków, Wrocław, Łódź), ale to właśnie tam występuje najwięcej ofert pracy i relatywnie łatwiej jest znaleźć nowe zatrudnienie. Mimo przejściowych trudności w poszczególnych branżach, sytuacja na lokalnych rynkach pracy pozostaje stabilna” – próbuje uspokajać MRPiPS.
Polski rynek pracy wyhamowuje. Poznaj, jakie plany mają pracodawcy
Ciężko stwierdzić jaki ostateczny obraz rynku pracy widzi ministerstwo. Z jednej strony mamy dwukrotnie większą ilość masowych zwolnień, z drugiej większość przedsiębiorstw “zamraża” plany poszerzania kadry, ale spokojnie w Warszawie i Krakowie szybko znajdziemy pracę, tyle że ofert pracy też jest 2 razy mniej.
Automatyzacja, robotyzacja i restrukturyzacje naprawią rynek pracy?
“Obserwowane procesy, takie jak automatyzacja, robotyzacja czy restrukturyzacje, to nie tylko reakcja na globalne zmiany gospodarcze, ale także krok w stronę nowoczesnej gospodarki. Te transformacje mogą w dłuższej perspektywie prowadzić do tworzenia nowych miejsc pracy wymagających wyższych kwalifikacji i kompetencji cyfrowych” – informuje ministerstwo.
Są to bardzo ciekawe obserwacje, choć nie do końca zgodne z dotychczasowymi analizami rynkowymi. Póki co automatyzacja i restrukturyzacja w przedsiębiorstwach ma na celu zmniejszenie kosztów poprzez usunięcie czynnika ludzkiego, a co za tym idzie redukcję etatów.
Według “Barometru Perspektyw Zatrudnienia dla IV kwartału 2025 roku” przeprowadzonego przez ManpowerGroup, najczęstszym powodem redukcji są zmiany rynkowe, które ograniczyły zapotrzebowanie na niektóre zawody (deklaruje 32% firm badanych).
Co piąta firma (20%) planuje kolejne zwolnienia w związku z zakończeniem projektów, automatyzacją lub optymalizacją procesów. Rzadziej wymieniana jest reorganizacja i restrukturyzacja (17%).
Przedsiębiorstwa podchodzą ostrożnie do nowych inwestycji, ciężko mówić więc o “kroku w nowoczesną gospodarkę”. Niepewna sytuacja gospodarcza, prawna i geopolityczna nie są dobrym motorem inwestycyjnym. Najlepszym przykładem jest sytuacja w branży motoryzacyjnej.
Ta branża masowo zwalnia. Sprawdź, czy “przegrana z Chinami stanie się faktem”?
“W ubiegłym roku z powodu niższego zapotrzebowania na części motoryzacyjne zlikwidowano 54 tys. miejsc w pracy, a w tym roku zapewne zniknie kolejnych kilkadziesiąt tysięcy” – ostrzega prezes stowarzyszenia producentów części Tomasz Bęben.
“Europejskie firmy muszą jednocześnie inwestować miliardy w elektryfikację, a także utrzymywać dotychczasowe linie produkcyjne. Zamiast wspólnego planu przemysłowego mamy fragmentaryczne działania i coraz bardziej restrykcyjne przepisy. W efekcie europejskie fabryki produkują poniżej swoich mocy, koszty wciąż rosną, a inwestycje w nowe technologie z powodów finansowych muszą być odkładane na później, co jeszcze bardziej pogarsza sytuację” – dodaje prezes SDCM.
Warto przypomnieć, że Polska jest jednym z największych eksporterów części i komponentów w Europie. Negatywna kondycja fabryk “efektem domina” odbije się na dostawcach i pozostałych branżach. Słabo radzi sobie również branża meblarska…
Podsumowanie
W trakcie kiedy na rynku pracy zachodzą głębokie zmiany rzutujące na zatrudnienie tysięcy osób, MRPiPS woli chwalić się “pierwszym pilotażem skróconego czasu pracy w tej części Europy” lub do znudzenia powtarzać narrację o tym, że mamy jedną z najniższych stóp bezrobocia w UE. Pytanie tylko jak długo ta narracja wytrzyma.
Przedsiębiorcy wciąż mierzą się z wysokimi kosztami pracy i energii, niestabilnością prawa, coraz to nowymi obciążeniami podatkowymi. Ciężko więc uwierzyć, że w tych realiach, rynek pracy pozostanie “stabilny”. Z początkiem 2026 roku w życie wejdą nowe zmiany związane z wyższą składką zdrowotną oraz płacą minimalną, obowiązkowy KSeF – czyli kolejne zobowiązania finansowe dla przedsiębiorców.
Większość raportów globalnych bije na alarm, że wraz z rozwojem sztucznej inteligencji część zawodów zacznie powoli znikać. “Era automatyzacji” oznacza redukcję ogromnej ilości etatów, a pracownicy, którzy nie zdążą zaadaptować się do zmieniających realiów najprawdopodobniej przepadną.
Mrzonka o potędze naszego rynku pracy może bardzo szybko okazać się zgubna. W momencie, w którym realnie moglibyśmy zwiększać odporność naszego rynku pracy, budować nowe kompetencje dla ludzi szczególnie zagrożonych redukcjami, rządzący wolą prowadzić niepewne i kontrowersyjne projekty oraz pisać legendy o nieustannym dobrobycie.
źródło: Gov, Money, Forsal, PulsHR, PAP, Business Insider, MyCompany, Bankier