Portal dla tych,
którzy chcą dotrzeć na sam szczyt

To mamy ten dobrobyt? Za taki “rok przełomu” przyjdzie nam słono zapłacić

W ostatnich miesiącach, polska scena polityczna i gospodarcza zdawała się podążać w rytmie triumfalnego marszu. Premier Donald Tusk, w swoich publicznych wystąpieniach malował obraz kraju, który z pełnym optymizmem wkracza w nowy, lepszy etap. Wskazywał na rosnące wskaźniki ufności konsumenckiej, które, według badań Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), osiągnęły najwyższy poziom od pięciu lat.

Źródło: gov.pl

Szef rządu podkreślał, że ten “powrót optymizmu do polskich rodzin” ma miejsce „wbrew wszystkim okolicznościom”, co ma świadczyć o “fundamentach wzajemnego zaufania i solidarności”. Ta narracja o silnym, odpornym społeczeństwie, które pomimo zewnętrznych zagrożeń odnajduje wiarę w przyszłość, stanowiła kluczowy element rządowej komunikacji.

Jednak za tą fasadą makroekonomicznego sukcesu i społecznego optymizmu kryje się obraz znacznie bardziej złożony. Zderzenie oficjalnej retoryki z twardymi danymi finansowymi i realnymi problemami przedsiębiorców ujawnia mroczniejszy obraz rzeczywistości. W tle rosnącego PKB i gasnącej inflacji, niczym cień, wydłużają się wskaźniki deficytu budżetowego i długu publicznego, a małe i średnie przedsiębiorstwa (MŚP) wciąż borykają się z chronicznymi problemami, skutecznie zamiatanymi pod dywan przez rządzących.

W obliczu tych sprzecznych sygnałów, pojawia się fundamentalne pytanie: czy celebrowane sukcesy gospodarcze mają solidne, długoterminowe podstawy, czy są raczej chwilowym efektem, osiągniętym kosztem przyszłej stabilności?

Polska europejskim liderem wzrostu?

Kluczowym elementem rządowej narracji stał się ogłoszony na początku roku plan “Polska. Rok przełomu”. Premier Tusk, przedstawiając go na Giełdzie Papierów Wartościowych, wprost porównał obecną sytuację do 1000. rocznicy koronacji Bolesława Chrobrego, sugerując, że Polska ponownie awansuje do „pierwszej ligi” państw europejskich.

Fundamentem tej wizji miały być rekordowe inwestycje. Szef rządu z przekonaniem informował, że w bieżącym roku ich wartość ma przekroczyć 650 miliardów złotych, a nawet zbliżyć się do 700 miliardów, co stanowi “kwotę rekordową” w historii polskiej gospodarki. Ten bezprecedensowy zastrzyk kapitału, możliwy między innymi dzięki odblokowaniu ponad 50 miliardów euro z unijnego Krajowego Planu Odbudowy (KPO), miał być motorem napędowym ożywienia.

Wtórował mu minister finansów Andrzej Domański, który podkreślał, że Polska umacnia swoją pozycję w gronie liderów wzrostu gospodarczego w Europie, a oczekiwany wzrost PKB na poziomie blisko 4% ma być najlepszym dowodem na skuteczność nowej polityki.

Twarde dane z ostatnich miesięcy zdawały się potwierdzać ten optymistyczny scenariusz. Zgodnie z szacunkami GUS, polski PKB w drugim kwartale 2025 roku wzrósł o 3,4 proc. w ujęciu rocznym, notując przyspieszenie w porównaniu do pierwszego kwartału, kiedy to dynamika wyniosła 3,2 proc. Wynik ten plasuje Polskę w absolutnej czołówce Unii Europejskiej, gdzie średni wzrost w tym samym okresie wyniósł zaledwie 1,5 proc.

Polska gospodarka przyspiesza. Sprawdź, czy usługi napędzają PKB

Premier Tusk nie krył zadowolenia, komentując dane na platformie “X” krótkim, ale wymownym hasłem: “Można? Można”. Podobnie było z inflacją, której spadek do 2,9 proc. w sierpniu 2025 roku skomentował stwierdzeniem “Jedziemy dalej!”.

Ożywienie jest widoczne również w prognozach najważniejszych instytucji finansowych. Ekonomiści PKO Banku Polskiego podtrzymali swoją prognozę wzrostu PKB na 2025 rok na poziomie 3,3 proc., a Bank Millennium spodziewa się dynamiki na poziomie 3,3 proc. W swoich analizach, analitycy PKO BP oceniają, że ożywienie inwestycyjne będzie na tyle silne, że inwestycje na przełomie 2025 i 2026 roku będą “rosnąć w tempie dwucyfrowym”.

Podobnie optymistyczne są raporty międzynarodowe. Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) prognozuje wzrost polskiej gospodarki na 3,2 proc. w 2025 roku, zaś Komisja Europejska (KE) na 3,3 proc., wskazując, że Polska będzie najszybciej rosnącą dużą gospodarką w UE.

Z załączonych do analizy danych wynika, że głównymi motorami napędzającymi gospodarkę są rosnąca konsumpcja prywatna oraz inwestycje. KE zakłada wzrost konsumpcji o 3,4 proc. w 2025 roku, co jest efektem kontynuacji wzrostu wynagrodzeń. Konfederacja Lewiatan wskazuje na konsumpcję wspieraną “dość hojną polityką socjalną rządu” jako jeden z czynników napędzających wzrost.

Lewiatan ma plan na płacę minimalną. To rozwiązanie skończy rozdawnictwo kosztem przedsiębiorców?

Inwestycje, w tym te z KPO, mają w znaczący sposób podnieść dynamikę PKB w latach 2025-2026. Jednak, jak zauważają analitycy Pekao, mimo generalnie pozytywnego obrazu, “ujemny wkład do wzrostu miał najpewniej handel zagraniczny”, co wskazuje na to, że nie wszystkie sektory gospodarki radzą sobie równie dobrze w obecnym otoczeniu.

Rosnące długi i ciche zagrożenia

Podczas gdy rząd i media celebrują makroekonomiczne sukcesy, w oficjalnych komunikatach finansowych pojawiają się dane, które studzą entuzjazm i ujawniają drugą, znacznie mniej optymistyczną stronę rzeczywistości. Najnowsze szacunki Ministerstwa Finansów pokazują, że deficyt budżetu państwa po sierpniu 2025 roku osiągnął już 172,8 miliarda złotych, co stanowi 59,6 proc. planu na cały rok. W ciągu zaledwie jednego miesiąca, od lipca do sierpnia, deficyt pogłębił się o ponad 15 miliardów złotych.

Jeszcze bardziej niepokojący jest obraz długu publicznego. Dług sektora instytucji rządowych i samorządowych (dług EDP), kluczowy w kontekście kryteriów fiskalnych UE, na koniec drugiego kwartału 2025 roku wyniósł 2,1858 biliona złotych, co stanowiło 58,2 proc. PKB. Choć oficjalnie utrzymuje się poniżej progu 60% PKB, prognozy zarówno Komisji Europejskiej, jak i Ministerstwa Finansów są niepokojące: w 2026 roku relacja ta może przekroczyć wartość referencyjną. Ten szybki wzrost zadłużenia jest w dużej mierze wynikiem wysokich wydatków, które rosną znacznie szybciej niż tempo wzrostu gospodarczego.

W odpowiedzi, Agencja Fitch zadecydowała o osłabieniu perspektywy ratingu Polski. Co stanowi jasny sygnał dla rządzących – rosnący deficyt budżetowy i gorsza kondycja sektora finansów publicznych przykuwa uwagę zagranicznych agencji. Ratingowy spadek oznacza, iż według agencji zmalała wiarygodność i wypłacalność naszego kraju. 19. września czeka nas rewizja ratingu Moody’s, a 7. listopada S&P. Agencje te prawdopodobnie również obniżą notę dla Polski.

Kto jest temu winny? Zobacz, jak Polska traci wiarygodność w oczach zagranicznych agencji

Wydatki na spłatę długu ukrytego w funduszach pozabudżetowych, takich jak Polski Fundusz Rozwoju czy Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, dodatkowo obciążają budżet. Jak wskazuje Sławomir Mentzen, “ukryty dług w tych funduszach pozabudżetowych w latach 2024-2025 rośnie z 363 do 472 miliardów złotych”, co oznacza wzrost o ponad 100 miliardów w ciągu zaledwie dwóch lat.

To pokazuje, że “dobra koniunktura” na poziomie makro jest w dużej mierze finansowana polityką “luźną” fiskalnie, co pozwala na stymulowanie wzrostu PKB, ale kosztem rosnącego zadłużenia. Tego typu strategia, choć w krótkim terminie przynosi pozytywne wskaźniki, w dłuższej perspektywie może ograniczyć swobodę rządu, utrudnić reakcję na ewentualne spowolnienia gospodarcze i w ostateczności wymusić bolesną konsolidację fiskalną, która obniży możliwości wsparcia dla gospodarki w przyszłości.

Realia MŚP: między wzrostem a niepewnością

Głębokim problemem, który jest pomijany w oficjalnych komunikatach, jest realna kondycja sektora małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP). Ten segment gospodarki stanowi jej prawdziwy fundament – odpowiada za niemal połowę polskiego PKB (46,6 proc.) i zapewnia 6,9 miliona miejsc pracy.

Główny Urząd Statystyczny informował, że w okresie od stycznia do końca marca 2025 r. odnotowano 87 250 rejestracji przedsiębiorstw w Polsce. To o 5,2 proc. mniejszy wynik niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. “Może to świadczyć o ostrożniejszym podejściu Polaków do zakładania firm po relatywnie nadal trudnym 2024 r., w którym inflacja, niepewność geopolityczna i wysokie stopy procentowe mocno uderzyły w sektor mikro i małych przedsiębiorstw” – informował główny ekonomista Konfederacji Lewiatan Mariusz Zielonka .

Za tym obrazem kryją się konkretne wyzwania, z którymi przedsiębiorcy zmagają się na co dzień. Najbardziej palącym z nich są zatory płatnicze. Z badań wynika, że ponad 60 proc. polskich firm doświadcza opóźnień w płatnościach od swoich kontrahentów. Problem ten jest na tyle poważny, że, jak ujawnia raport European Payment Report 2025, niemal 30 proc. kierownictwa małych i średnich firm obawia się, że jeśli sytuacja się nie poprawi, w ciągu dwóch lat mogą zniknąć z rynku.

Brak zaufania w biznesie w 2025 roku kosztuje gospodarkę aż 974 mld zł! Sprawdź, czego boją się przedsiębiorcy

Wśród dużych firm taką obawę wyraża zaledwie 13% respondentów. Długie terminy płatności od partnerów biznesowych, w tym od dużych firm, które mają więcej środków na rozwijanie swojej działalności, obciążają płynność finansową MŚP, uniemożliwiając im inwestycje i hamując rozwój.

Dodatkowym obciążeniem dla MŚP są stale rosnące koszty prowadzenia działalności. W 2025 roku pełne składki ZUS dla przedsiębiorców, bez ubezpieczenia chorobowego, wynoszą już 1646,47 zł, a z ubezpieczeniem 1773,96 zł, nie licząc składki zdrowotnej. Niestety będzie tylko gorzej, z powodu rosnącej płacy minimalnej, w 2026 roku przedsiębiorcy zapłacą jeszcze więcej.

Jak wskazuje Konfederacja Lewiatan, firmy zmagają się również ze zwiększonymi kosztami energii, co w połączeniu z geopolityczną niepewnością prowadzi do „większej zachowawczości” w podejmowaniu decyzji, np. dotyczących zatrudnienia. W tym samym czasie organizacja ostrzega, że rząd uprawia “rozdawnictwo kosztem przedsiębiorców” – głównie w kontekście podnoszenia płacy minimalnej, która od stycznia 2026 wyniesie 4806 złotych.

Płaca minimalna w 2026 roku. Zobacz, jaki kompromis proponuje rząd

Złożoność sytuacji polega na tym, że wzrost gospodarczy napędzany publicznymi inwestycjami z KPO, które mają pozytywny wpływ na makroekonomiczne wskaźniki, nie przekłada się automatycznie na poprawę kondycji finansowej najmniejszych podmiotów. Kontrowersję wzbudza również to, na co trafiły środki z funduszu. Głośną aferę wywołały przypadki takie jak: rozbudowa pizzerii o solarium, zakup nowoczesnych i mobilnych ekspresów do kawy czy budowa domku na wodzie do spotkań biznesowych.

Pieniądze z dużych projektów infrastrukturalnych trafiają do największych graczy, podczas gdy na poziomie mikroprzedsiębiorstw narastają problemy zatorów, które paradoksalnie mogą być generowane przez tych samych beneficjentów rządowych programów. W ten sposób, to co stanowi publiczny sukces, staje się cichym, dławiącym problemem dla prywatnego biznesu, który jest podstawą całej gospodarki.

Maleje zaufanie do rządzących. Podczas konferencji w Karpaczu, przedstawiciele biznesu stwierdzili jasno: “Dialog z biznesem jest pozorny, a projekty regulacji są de facto już wcześniej przygotowane, nie pozostawiając przestrzeni na wypracowanie kompromisów” – mówił Krzysztof Flis, doradca podatkowy w Baker McKenzie Krzyżowski i Wspólnicy. Niestabilność prawa (w tym podatkowego), ograniczone możliwości do inwestycji spowodowane rosnącymi kosztami “przetrwania” przedsiębiorstwa, malejąca ilość pracowników na rynku pracy, to tylko mała część problemów, z którymi muszą borykać się właściciele firm.

Zobacz, jak biznes odwraca się od rządu. Według nich dialog to tylko fasada

Pejzaż w odcieniach szarości

Analiza danych gospodarczych i finansowych jednoznacznie wskazuje, że Polska gospodarka funkcjonuje w rzeczywistości o wielu odcieniach szarości. Oficjalna narracja rządu, oparta na pozytywnych danych makroekonomicznych, takich jak przyspieszenie wzrostu PKB, spadek inflacji i rekordowe inwestycje, ma solidne podstawy.

Jednak ten sukces jest w dużej mierze efektem polityki luźnej fiskalnie, która przynosi korzyści krótkoterminowe kosztem długoterminowej stabilności. Za fasadą wzrostu kryją się niepokojące wskaźniki deficytu budżetowego, który po zaledwie ośmiu miesiącach 2025 roku osiągnął już prawie 60 proc. planu, oraz długu publicznego, który wkrótce może przekroczyć bezpieczny próg 60 proc. PKB.

Prawdziwym wyzwaniem jest fakt, że polska gospodarka działa na dwóch różnych prędkościach. Na poziomie makro, napędzana przez wielką politykę fiskalną i środki z KPO, wyprzedza resztę Europy. Jednak na poziomie mikro, jej fundament, czyli sektor małych i średnich przedsiębiorstw, boryka się z fundamentalnymi problemami, które są niewidoczne w oficjalnych statystykach.

Przyszłość Polski zależeć będzie od tego, czy rząd zdoła zrównoważyć optymistyczne cele z koniecznością podjęcia trudnych decyzji strukturalnych, które dotkną podstawy gospodarki. Bez tego, celebrowany sukces może okazać się krótkotrwały, a za kolejny “rok przełomu” przyjdzie zapłacić wysoką cenę.

źródło: PAP, Business Insider, Konfederacja Lewiatan, gov, DGP, Forsal, PKO BP

Zobacz też