Portal dla tych,
którzy chcą dotrzeć na sam szczyt

Branża na skraju przepaści. To koniec polskiej ceramiki?

Filar krajowego przemysłu chyli się ku upadkowi? Gwoździem do trumny okażą się rosnące koszty, drogi prąd i zalew tanich płytek z Azji? Zdania są podzielone.

Kryzys w branży ceramicznej
Źródło: Freepik

Jeszcze niedawno była jednym z filarów krajowego przemysłu – dziś balansuje na krawędzi upadku. Polska branża płytek ceramicznych, będąca trzecim producentem tego typu wyrobów w całej Unii Europejskiej, zmaga się z poważnym kryzysem. Winowajców jest wielu: niebotyczne ceny energii, wysokie koszty emisji CO₂, a przede wszystkim – agresywna konkurencja ze strony taniego importu z Indii i Turcji.

Cios za ciosem

Produkcja płytek ceramicznych jest energochłonna i wymaga kosztownych surowców. W ostatnich latach ceny gazu i energii elektrycznej poszybowały w górę, a opłaty związane z unijnym systemem handlu emisjami CO₂ dołożyły kolejny ciężar na barki producentów. Polska Unia Ceramiczna alarmuje. W porównaniu do 2021 roku koszty wytworzenia płytek wzrosły o ponad 40 procent, co czyni działalność wielu firm nieopłacalną.

Dodatkowo – jak wskazuje branża – rosnące koszty nie mogą zostać zrekompensowane przez wzrost cen, ponieważ rynek zalewa tańszy import z Indii i Turcji. Indyjskie płytki trafiają do Polski po średniej cenie 5,5 euro za metr kwadratowy, podczas gdy krajowi producenci sprzedają swoje wyroby średnio po 8,1 euro.

Zatrważające dane i widmo zwolnień

Polski sektor płytek ceramicznych to nie tylko maszyny i piece – to przede wszystkim ludzie. W zakładach zrzeszonych w Polskiej Unii Ceramicznej – takich jak Ceramika Paradyż, Cerrad, Cersanit czy Tubądzin – zatrudnionych jest około 6 tysięcy pracowników, a wraz z partnerami i podwykonawcami branża daje pracę nawet 60 tysiącom osób. Te miejsca pracy są dziś realnie zagrożone.

Ograniczenie produkcji, cięcia kadrowe, a nawet zamykanie zakładów stają się coraz bardziej prawdopodobne, jeśli nie nastąpi systemowa zmiana. Branża apeluje o obniżenie cen energii i zdecydowaną ochronę rynku przed nieuczciwą konkurencją spoza UE.

Widmo recesji na rynku pracy nie dotyczy tylko zakładów produkcyjnych, ale także pracy biurowej, gdzie już widać wzrost zwolnień m.in. w Krakowie.

Niechęć Brukseli i cła, które nie działają

W lutym 2023 roku Komisja Europejska wprowadziła cła antydumpingowe na płytki ceramiczne z Indii, ale – jak przyznają przedstawiciele branży – ich poziom (6,7–8,7 proc.) nie wystarcza, by zahamować import. Polska Unia Ceramiczna wraz z Europejską Federacją Producentów Płytek Ceramicznych (CET) apeluje do KE o ich podwyższenie – nawet do poziomu 70 proc., podobnie jak ma to miejsce w przypadku Chin.

Jednak Bruksela działa opieszale. Podczas gdy w przypadku Chin decyzje zapadały błyskawicznie, tu proces ciągnie się miesiącami, bez widocznych efektów. Tymczasem indyjscy producenci – korzystający m.in. z tanich surowców energetycznych z Rosji – nie muszą przestrzegać unijnych norm środowiskowych, pracowniczych czy jakościowych. To tworzy warunki nieuczciwej konkurencji.

Konflikt interesów wewnątrz branży

Nie wszyscy jednak podzielają katastroficzne wizje. Dr Cezary Dąbrowski, prezes Ceramiki Netto – największego importera płytek z Indii – twierdzi, że branża przesadza. Jego zdaniem, europejscy producenci mają zbyt wysokie marże i zamiast domagać się ceł, powinni rozważyć outsourcing lub relokację produkcji – jak np. niemiecki Villeroy & Boch, który już dawno przeniósł wytwarzanie poza Europę.

Z kolei Amadeusz Kowalski z Tubądzina ripostuje: „To nie jest kwestia marży, tylko realnych kosztów. Produkcja w Polsce wiąże się z droższą energią, surowcami, pracą, a także spełnianiem norm środowiskowych i jakościowych. Tanie płytki z Indii nie zawsze spełniają te same standardy i są po prostu gorsze”.

Co dalej z polską ceramiką?

Sytuacja staje się patowa. Bez obniżek kosztów energii i realnej ochrony rynku wewnętrznego, polska ceramika nie przetrwa konkurencji z Indiami. Z drugiej strony, wolny rynek i europejskie ideały ograniczają możliwość zdecydowanych interwencji. W tle rozgrywa się nie tylko walka o rynek, ale też o przetrwanie całej gałęzi przemysłu, która budowała swoją pozycję przez dekady.

Czy Komisja Europejska usłyszy apel producentów z Polski, Hiszpanii i Włoch? Czy tanie produkty z Azji zdominują rynek, spychając europejskie firmy na margines? Jedno jest pewne – przyszłość polskiej branży ceramicznej waży się teraz, a czas gra na niekorzyść naszych producentów.

źródło: Money, Interia, wGospodarce

Zobacz też