
Niemcy ze słabnącym przemysłem i rosnącym długiem. Czy kraj dotknął już dna?
Najnowsze dane Federalnego Urzędu Statystycznego nie zostawiają złudzeń: zamówienia w niemieckich fabrykach spadły w sierpniu o 0,8 proc. miesiąc do miesiąca, choć rynek liczył na wzrost o ok. 1,4 proc. Dodatkowo lipiec został skorygowany w dół do -2,7 proc. To czwarty z rzędu miesiąc osłabienia, a obraz sektora wciąż psuje motoryzacja (-6,4 proc. m/m). Silne spadki widać też w elektronice, optyce i sprzęcie do przetwarzania danych (-11,5 proc.) oraz w farmacji (-13,5 proc.). Widać światełko w tunelu?

Metalurgia, transport i sektor elektryczny zanotowały wyraźne odbicie (odpowiednio: +15,4 proc., +17,1 proc. i +7,2 proc.). W ujęciu segmentowym kurczył się popyt na dobra inwestycyjne (-1,5 proc.) i konsumpcyjne (-10,3 proc.), natomiast wzrósł na dobra pośrednie (+3 proc.). Po odfiltrowaniu dużych kontraktów obraz jest słabszy: łączne zamówienia spadły o 3,3 proc., a średnia z czerwca-sierpnia była niższa rok do roku o 2,3 proc.
Zewnętrzny popyt zawodzi
Źródłem kłopotów pozostaje eksport. Zamówienia spoza strefy euro spadły o 5 proc., a z jej obszaru – o 2,9 proc. Zarazem popyt krajowy wzrósł o 4,7 proc., co Ministerstwo Gospodarki odczytuje jako sygnał możliwego punktu zwrotnego. Warto przy tym zauważyć strukturę: istotną część zamówień stanowią pozycje dla przemysłu obronnego i sektorów bezpieczeństwa, a więc kategorie o długim cyklu realizacji i słabszym przełożeniu “tu i teraz” na szeroki przemysł.
Ekonomiści zwracają uwagę, że niemieckie firmy nadal wstrzymują się z nowymi kontraktami, rozczarowane brakiem silniejszego impulsu po stronie polityki gospodarczej. Jednocześnie rynek zewnętrzny stał się trudniejszy: amerykańska polityka ceł uderza w część dóbr inwestycyjnych, a konkurencja z Chin w elektromobilności i elektronice nasila się.
Niemcy na zakręcie: rosnący dług, fala niewypłacalności i przemysł w defensywie. Co to oznacza?
Berlin zwiększa dźwignię fiskalną
Rząd kanclerza Friedricha Merza próbuje odwrócić trend wydatkami publicznymi i programem inwestycji. Jeszcze w tym kwartale potrzeby pożyczkowe wzrosną do 90,5 mld euro, o ok. 20 proc. więcej niż planowano rok temu. W pakiecie znalazło się dodatkowe 10,5 mld euro emisji, w tym 3 mld euro siedmiolatek. To korekta po trzecim kwartale, kiedy również podniesiono skalę finansowania – sygnał, że Berlin finansuje drożejącą infrastrukturę i obronność przede wszystkim długiem.
Paradoksalnie, popyt na niemieckie papiery wciąż jest bardzo wysoki. Na tle budżetowych turbulencji we Francji obligacje skarbowe RFN pozostają bazowym bezpiecznym aktywem strefy euro. To kupuje rządowi czas. Nie znosi jednak pytań o cenę finansowania i o to, czy dodatkowy dług trafi w projekty realnie podnoszące produktywność (energia, kolej, cyfryzacja administracji), czy raczej w bieżące łatane potrzeby.
Niemcy w kryzysie, Polska w rozkwicie. Minister tłumaczy dlaczego. Poznaj szczegóły!
“Dno” to proces
Czy niemiecki przemysł dotknął już dna? Władze sugerują, że odbicie popytu wewnętrznego i portfel zamówień na dobra obronne mogą oznaczać początek poprawy. Część ekonomistów – m.in. z Commerzbanku – również widzi potencjalny punkt zwrotny. Ale ostrożność dominuje: średnia ruchoma trzech miesięcy pozostaje pod kreską, a słaba koniunktura u partnerów handlowych ciąży eksportowi.
Bank Pekao nazywa brak ożywienia w niemieckim (i europejskim) przemyśle “największym rozczarowaniem 2025 r.” z perspektywy regionu – w tym Polski, silnie wpiętej w niemieckie łańcuchy dostaw. Dla naszej gospodarki oznacza to krótkoterminowo mniejsze zamówienia na komponenty i dobra inwestycyjne, a średnioterminowo konieczność przesuwania oferty w stronę wyższej wartości dodanej, jeśli chcemy skorzystać z restrukturyzacji niemieckiej bazy przemysłowej.
Prognozy w górę, ale na razie skromnie
Według nieoficjalnych informacji Berlin podniesie w tym tygodniu własne prognozy: zamiast stagnacji w 2025 r. PKB ma wzrosnąć o 0,2 proc., a w 2026 r. przyspieszyć do 1,3 proc. To raczej “tech-rebound” niż pełne odbicie. Kluczowe będzie tempo uruchamiania inwestycji publicznych oraz to, czy prywatne firmy odzyskają wiarę w popyt zewnętrzny i stabilność reguł gry.
Co będzie decydować o trajektorii:
- Energia i koszty. Jeżeli przyspieszy budowa taniego miksu (OZE + sieci + elastyczność), przemysł energochłonny odzyska część konkurencyjności.
- Handel. Eskalacja barier z USA i Chin ograniczy kanał eksportowy; deeskalacja poprawiłaby widoczność popytu.
- Jakość wydatków publicznych. Rekordowe inwestycje muszą trafiać w projekty o mierzalnym zwrocie produktywności – inaczej dodatkowy dług tylko spłaszczy potencjał wzrostu.
- Transformacja motoryzacji. To nie cykliczne potknięcie, lecz sejsmiczna zmiana: przejście do architektury software-defined vehicle, integracja elektroniki mocy i oprogramowania oraz skracanie łańcuchów dostaw. Tempo adaptacji koncernów i kooperantów zdeterminuje wynik całego klastra przemysłowego.
Niemcy pozostają “bezpieczną przystanią” przede wszystkim siłą przyzwyczajenia inwestorów i instytucjonalnej wiarygodności. Dane o zamówieniach pokazują jednak, że droga do ożywienia będzie wyboista i zależna od czynników, na które Berlin ma tylko częściowy wpływ.
Jeśli wzrost popytu krajowego utrzyma się, a publiczne inwestycje zaczną realnie schodzić “na produkcję”, 2026 r. może przynieść trwalsze odbicie. Jeśli nie – strefa euro przejdzie kolejny rok z niemiecką gospodarką na niskim biegu, a Europa Środkowa będzie musiała szybciej uniezależniać koniunkturę od jednego odbiorcy.
źródło: WNP, Puls Biznesu, 26. piętro