
Słabe dochody i kosztowne zobowiązania. Co dalej z polskim budżetem?
Deficyt budżetu państwa po ośmiu miesiącach 2025 r. sięgnął 172,02 mld zł, czyli 59,6 proc. rocznego limitu. To wyraźny wzrost względem lipca (156,7 mld zł) i sygnał, że druga połowa roku będzie wymagała znacznie lepszej dynamiki dochodów albo wolniejszej realizacji wydatków. Po stronie przychodów budżet zamknął sierpień z 362,8 mld zł, co odpowiada 57,3 proc. planu, natomiast wydatki wyniosły 534,8 mld zł, czyli 58 proc. planu. Na pierwszy rzut oka tempo po stronie kosztów nie odbiega od lat poprzednich, problemem pozostaje jednak słabsze wykonanie dochodów. Co to oznacza?

Z formalnego punktu widzenia dochody budżetu po sierpniu były o ok. 46,6 mld zł niższe rok do roku (-11,4 proc.). To nie efekt załamania konsumpcji czy gwałtownego spowolnienia aktywności firm, lecz przede wszystkim konsekwencja zmiany zasad podziału podatków dochodowych między rządem a samorządami, która zaczęła obowiązywać od 1 października 2024 r. W praktyce większa część strumienia PIT i CIT trafia dziś do JST, a nie do budżetu centralnego.
Stąd paradoks: wpływy z PIT w kasie państwa po sierpniu mają znak minus 11,2 mld zł. Gdyby nie reforma udziałów, Ministerstwo Finansów szacuje, że dochody budżetu wyniosłyby 448,9 mld zł – byłyby o 86,1 mld zł wyższe niż obecnie i o 39,5 mld zł większe niż rok temu w tym samym okresie. Analogicznie CIT przekroczył 44,1 mld zł (wzrost o ok. 5,8 proc. r/r), ale bez zmian w rozliczeniach z JST byłby bliżej 49,1 mld zł.
W tej układance pozytywnie wyróżniają się podatki pośrednie. Dochody z VAT sięgnęły 214,6 mld zł, rosnąc o 10,5 proc. r/r, a akcyza przyniosła 59,1 mld zł (wzrost o 1,9 proc.). To sugeruje, że konsumpcja – pomimo niższej inflacji – nadal dostarcza budżetowi “twardą” bazę, choć w bilansie zostaje ona przysłonięta księgowym efektem przesunięcia PIT/CIT do samorządów. W ujęciu skonsolidowanym sektor finansów publicznych nie traci – całkowite wpływy z PIT liczone dla całego sektora wzrosły po sierpniu do 122,5 mld zł (o 14,1 proc. r/r). Zmienia się jedynie to, gdzie te pieniądze są księgowane.
Inflacja w sierpniu spadła do 2,9%. Polska coraz bliżej celu NBP? Poznaj szczegóły!
Co po stronie kosztów?
Struktura wydatków pokazuje trzy duże “magnesy” ściągające środki. Po pierwsze, transfery systemowe: do ZUS trafiło już 112 mld zł, w tym ok. 7,7 mld zł na nowy program “Aktywny rodzic” oraz środki na wypłaty z tytułu tzw. renty wdowiej. Po drugie, zdrowie – tu Ministerstwo Finansów raportuje wyższe nakłady o 19,2 mld zł, m.in. na dotację dla NFZ, staże i specjalizacje oraz działalność dydaktyczno-badawczą. Po trzecie, obronność: wydatki w tej części sięgnęły 63,2 mld zł, a ponadplanowe zwiększenie o 4,8 mld zł wynika m.in. z zakupów sprzętu i uzbrojenia. Do tego dochodzi 41,6 mld zł kosztów obsługi długu (ok. 55 proc. rocznego planu), co obrazuje wpływ wyższych rentowności i skali zadłużenia na rachunek bieżący państwa.
Zmierzamy w kierunku dezinflacji. Jest jedno zagrożenie. Jakie?
Istotną pozycją są także rozliczenia “historyczne”. Budżet przekazał 19 mld zł na PFR w związku ze spłatą obligacji z czasów tarcz finansowych z 2020 r. oraz 16 mld zł na spłatę zobowiązań BGK emitowanych w ramach Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 w latach 2020-2023. To realny, gotówkowy ciężar dawnych decyzji antykryzysowych, który dziś materializuje się w przepływach budżetowych i powiększa deficyt.
Wykonanie planu?
Wykonanie wydatków na poziomie 58 proc. po ośmiu miesiącach mieści się w typowym sezonowym profilu (dla porównania, w 2024 r. było to 57,5 proc., a w 2022 r. – ok. 61 proc.). Słabiej wygląda strona przychodowa: 57,3 proc. rocznego planu po sierpniu to – jak zwracają uwagę analitycy – najsłabszy wynik w tej dekadzie. W ujęciu “przesuwnego okna” 12-miesięcznego (wrzesień 2024 – sierpień 2025) deficyt budżetu centralnego wynosi 294,4 mld zł, a więc nominalnie więcej niż limit zapisany na cały 2025 r. (288,77 mld zł).
Ten obraz zawyża jednak wyjątkowo duża dziura z grudnia ub.r. (ok. 70 mld zł), która “wisi” w danych rocznych do momentu wypadnięcia z okna. Innymi słowy, aby domknąć rok bez nowelizacji, potrzebne będą relatywnie lepsze wyniki końcówki 2025 r. – po stronie dochodów i/lub dzięki naturalnym oszczędnościom wydatkowym.
Rząd z nowym “Planem Morawieckiego”. Tak ma wyglądać Polska za 10 lat? Poznaj szczegóły!
Nowelizacja budżetu będzie konieczna?
Na dziś nie jest to przesądzone. Po pierwsze, element “techniczny” po stronie dochodów (zmiana udziałów JST) nie pogarsza kondycji skonsolidowanych finansów publicznych, a jedynie przenosi strumienie między poziomami sektora.
Po drugie, w wielu częściach budżetu działa mechanizm niewykorzystanych rezerw i oszczędności naturalnych. Przykładowo, dotacja do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych po sierpniu wyniosła 34,7 mld zł, czyli niespełna 43 proc. całorocznego planu; pewien bufor może też pojawić się w kosztach obsługi długu – jeśli druga połowa roku przyniesie korzystniejsze warunki refinansowania, niż założono w planie. Po trzecie, dochody z VAT utrzymują dwucyfrową dynamikę r/r, a CIT – mimo zmian podziału – pozostaje na ścieżce wzrostu. Każde przyspieszenie aktywności gospodarczej pod koniec roku działa tu na korzyść.
Ryzyka pozostają jednak znaczące. Po stronie wydatków to m.in. dalsze przesunięcia w obronności, koszty granicy i RARS w sprawach wewnętrznych oraz – ogólnie – większa “lepkość” wydatków społecznych. Po stronie dochodów kluczowe będzie utrzymanie dobrej koniunktury konsumpcyjnej (VAT, akcyza) i zyskowności firm (CIT), a także unikanie jednorazowych negatywnych szoków. W tle wciąż działają rozliczenia okołopandemiczne, które – jeśli pojawią się dodatkowe transze – mogą zwiększać presję na gotówkę.
Kto jest temu winny? Polska traci wiarygodność. Sprawdź, co to oznacza!
Margines błędu się kurczy
Po sierpniu budżet zrealizował blisko 60 proc. planowanego deficytu, mając za sobą dwie trzecie roku kalendarzowego. Wydatki płyną zgodnie z profilem, natomiast dochody są “sztucznie” osłabione przez zmianę udziałów JST i realnie zależne od podatków pośrednich.
Dla rynku najważniejsze będzie, czy w kolejnych miesiącach utrzyma się solidny trend na VAT i akcyzie, a rząd zdoła wygenerować naturalne oszczędności w wybranych częściach budżetu. Jeśli tak się stanie, domknięcie roku bez nowelizacji wciąż jest scenariuszem bazowym. Jeżeli jednak pojawią się dodatkowe, ponadplanowe potrzeby wydatkowe albo rozczarują dochody, pole manewru stanie się bardzo wąskie.
Konkluzja wygląda więc następująco: obecny poziom deficytu to przede wszystkim mieszanka czynników systemowych (podział PIT/CIT), kosztów odłożonych w czasie (spłaty PFR i BGK) oraz wysokich priorytetów polityki publicznej (zdrowie, obronność). To nie jest “klasyczna” ucieczka wydatków spod kontroli, ale też niekomfortowa ścieżka. Ostatni kwartał rozstrzygnie, czy dodatnia dynamika podatków pośrednich i oszczędności techniczne wystarczą, by doprowadzić 2025 rok do mety w ramach ustawowego limitu.
źródło: Interia, Bankier, TVN24, Gazeta Prawna