
Demograficzna bomba tyka. Polska depopulacja trwa w najlepsze?
Choć Unia Europejska notuje wzrost populacji, Polska znalazła się wśród liderów spadku liczby ludności. To nie tylko problem demograficzny – to bomba z opóźnionym zapłonem, która uderzy w gospodarkę, rynek pracy i system emerytalny.

Na początku 2025 roku Polska liczyła 36,497 mln mieszkańców – wynika z danych Eurostatu. To o niemal milion mniej niż rok wcześniej. W przeliczeniu oznacza to ubytek blisko 3,4 osoby na każde 1000 obywateli – rezultat niemal równie zły jak w Estonii, a gorszy wynik zanotowały tylko Węgry i Łotwa. Choć łącznie depopulacja dotknęła osiem krajów UE, to właśnie Polska – szósta gospodarka wspólnoty – staje się jednym z symboli tego negatywnego trendu.
Polska znika? Depopulacja postępuje, a Europa rośnie. Sprawdź, dlaczego tak się dzieje!
Europa rośnie, a Polska się kurczy
Podczas gdy w Polsce populacja spada, cała Unia Europejska powiększyła się w 2024 roku o ponad milion osób i osiągnęła 450,4 mln mieszkańców. Największy wzrost zanotowały Malta (+19 osób na 1000), Irlandia (+16,3) i Luksemburg (+14,7). Ten przyrost to w znacznej mierze zasługa migracji – jak podkreśla Eurostat – a nie wzrostu liczby urodzeń.
Z danych wynika, że w UE zmarło w 2024 roku 4,82 mln osób, a urodziło się tylko 3,56 mln dzieci. Bilans naturalny jest więc ujemny – a mimo to populacja rośnie. Kluczem okazuje się napływ ludności z innych regionów świata. Dla Polski to zarówno zagrożenie, jak i potencjalna szansa.
Gdzie się podziali Polacy?
Według GUS w kwietniu 2024 roku Polska miała jeszcze 37,4 mln mieszkańców. W ciągu roku ubyło więc około 900 tys. osób. To efekt nie tylko niskiej dzietności i starzenia się społeczeństwa, ale też coraz wyraźniejszej emigracji.
ONZ przewiduje, że do końca XXI wieku liczba ludności Polski może spaść do zaledwie 19 mln. Prognozy GUS na 2060 rok mówią o 30,9 mln – przy czym połowa społeczeństwa będzie mieć ponad 50 lat. Eksperci nie mają złudzeń: skutki demograficznej zapaści dotkną niemal każdej dziedziny życia – od finansów publicznych po rynek nieruchomości i edukację.
Samorządowcy biją na alarm
Władze lokalne już odczuwają skutki niżu demograficznego. Prezydent Sosnowca, Arkadiusz Chęciński, mówi wprost o “wojnie z depopulacją”. – Jeszcze kilka lat temu w Sosnowcu rodziło się 2–2,5 tys. dzieci rocznie. Teraz to około 1000 – alarmuje. Już dziś widać to w rocznikach przedszkolnych, a za kilka lat problem dotrze do szkół.
Chęciński apeluje o zmianę przepisów – dziś likwidacja szkoły wymaga pozytywnej opinii kuratora. – Jeżeli nie zaczniemy działać teraz, za trzy lata będziemy zmuszeni do rewolucji – ostrzega. Wtóruje mu Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia, który wskazuje, że problem już dotyczy mniejszych gmin, ale niebawem dosięgnie również dużych miast.
Kryzys, którego nie zatrzymają zasiłki
Eksperci podkreślają, że większość stosowanych dotychczas narzędzi – takich jak ulgi podatkowe, długie urlopy rodzicielskie czy programy mieszkaniowe – nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Wskaźnik dzietności w Polsce wynosi dziś 1,12 i należy do najniższych w całej UE. Według danych OECD jesteśmy na trzecim miejscu od końca, tuż przed Koreą Południową i Chile.
Tymczasem systematycznie rośnie udział osób starszych – w 2060 roku aż 75 proc. populacji Polski ma stanowić ludność w wieku poprodukcyjnym. To oznacza lawinowy wzrost kosztów emerytalnych, zdrowotnych i opiekuńczych.
Bariera dla wzrostu gospodarczego
Wraz z niżem demograficznym maleje też potencjał wzrostu PKB. Mniej ludzi to mniejsza podaż pracy, a tym samym mniejsze możliwości produkcyjne. W dłuższej perspektywie może to również osłabić innowacyjność gospodarki – mniejsze społeczeństwa generują mniej talentów i wolniej adaptują nowe technologie.
Kryzys demograficzny. Polska uniknie gospodarczej zapaści? Sprawdź!
Bank Pekao wskazuje w analizie, że spadająca liczba ludności oznacza nie tylko słabszy wzrost gospodarczy, ale też większe trudności w obsłudze długu publicznego. Jeśli tempo rozwoju spadnie do 1 proc. rocznie – co może się stać normą – rządy będą miały coraz mniejsze pole manewru, by równoważyć budżety. Przykład Japonii pokazuje, jak trudne może być funkcjonowanie w rzeczywistości demograficznego kurczenia się.
Tak źle jeszcze nie było. Polski dług bije rekordy. Sprawdź, co to oznacza!
Polska może jeszcze odwrócić trend?
Zatrzymanie depopulacji nie będzie łatwe – ale nie jest niemożliwe. Eksperci wskazują na trzy kluczowe kierunki działań:
- Imigracja – Polska może stać się atrakcyjnym miejscem dla mieszkańców uboższych państw. Warunkiem jest jednak mądrze prowadzona polityka integracyjna i społeczna akceptacja dla migracji.
- Reforma edukacji i opieki nad dziećmi – Inwestycje w infrastrukturę, elastyczne godziny pracy i wsparcie dla rodzin mogą zwiększyć skłonność do posiadania dzieci.
- Aktywizacja starszych i osób biernych zawodowo – Rosnący udział osób po 50. roku życia oznacza konieczność ich włączenia w rynek pracy. To również szansa na podniesienie jakości kadr w niektórych sektorach.
Czas na decyzje
Demografia nie jest wyrokiem, ale zignorowana stanie się katastrofą. Polska potrzebuje nie tylko planów, ale rzeczywistych działań. Bez nich przyszłość może przynieść nie tylko zamykane szkoły i brak lekarzy, ale także utratę konkurencyjności i osłabienie pozycji kraju w Europie.
Czas na demograficzne przebudzenie. Liczby nie kłamią – ale historia pokazuje, że dobrze zaprojektowana polityka może odwrócić niekorzystne trendy. Czy Polska podejmie to wyzwanie?
źródło: 26. piętro, Bankier, Money, WNP