Portal dla tych,
którzy chcą dotrzeć na sam szczyt

Iluzoryczny sukces Polski? Kroczymy ścieżką greckiego kryzysu?

Wzrost PKB, rekordowe wydatki na obronność i pełne ręce roboty w urzędach pracy – obraz polskiej gospodarki wygląda na stabilny i silny. A jednak – jak alarmuje “Berliner Zeitung” – pod tą fasadą może kryć się poważne ryzyko finansowego załamania. Czy grozi nam powtórka z greckiego scenariusza sprzed 15 lat?

Źródło: Freepik

Z danych makroekonomicznych wynika, że Polska ma powody do zadowolenia. W 2024 roku PKB wzrósł o 2,85 proc., a prognozy na ten rok wskazują na dynamikę powyżej 3 proc. To wynik, którym może się pochwalić tylko kilka państw w UE – w tym Malta, Hiszpania i Dania. Na dodatek, z wydatkami na obronność przekraczającymi 4,7 proc. PKB, Polska jest liderem wśród państw NATO.

Jednak – jak ostrzega niemiecki dziennik “Berliner Zeitung” – ten spektakularny rozwój może maskować strukturalne problemy, które przypominają sytuację Grecji sprzed dekady. Tam również imponujący wzrost długo był zasłoną dymną dla rosnącego długu publicznego i deficytu budżetowego.

Prognozy PKB, inflacji i pensji. Założenia rządu na 2026 rok! Sprawdź szczegóły!

Socjal ponad miarę?

Eksperci wskazują, że jednym z głównych motorów zadłużenia Polski są rosnące wydatki socjalne. Program 500+ – wprowadzony jako wsparcie dla rodzin – z czasem przekształcił się w powszechny zasiłek. To, co miało być instrumentem walki z ubóstwem, stało się elementem stałego obciążenia budżetu.

Ekonomista Sławomir Dudek porównuje model finansów publicznych do konstrukcji, w której “wydatki są na poziomie Skandynawii, a podatki – jak w Irlandii”. Taki układ prowadzi do chronicznego deficytu, a koszt obsługi długu publicznego sięga już 9–10 proc. dochodów budżetowych. Dla porównania – w Niemczech jest to 6–8 proc., w USA 13,6 proc., przy czym dolar pozostaje globalną walutą rezerwową.

Polska przygniatana długiem publicznym. Ekonomiści biją na alarm!

Iluzja dobrobytu

Klaus Bachmann, autor tekstu w “Berliner Zeitung”, zauważa, że polityka społeczna prowadzona w Polsce przez ostatnią dekadę doprowadziła do osłabienia usług publicznych. W jego ocenie państwo rozdawało pieniądze, zamiast inwestować w system edukacji, opieki zdrowotnej czy transportu.

Zamiast niwelować różnice społeczne, władze tworzyły system oparty na konsumpcji: “Ludzie cieszą się, że dzięki zasiłkowi na dziecko mogą swoim starym autem zawieźć dzieci do prywatnej kliniki, przedszkola lub szkoły” – pisze Bachmann. Efektem jest system nierównowagi – ograniczony dostęp do publicznych świadczeń i rosnące uzależnienie obywateli od prywatnych usług finansowanych z państwowej gotówki.

Polacy są zadowoleni? Najmłodsi dorośli wiodą prym! Sprawdź!

“Spirala oczekiwań”

Rozbudowane programy socjalne wytworzyły – zdaniem niemieckiego dziennikarza – “spiralę oczekiwań”, która zmusiła także opozycję do licytowania się na kolejne świadczenia. Przykładem może być obietnica Donalda Tuska o podniesieniu 500+ do 800 zł. W ten sposób – zauważa Bachmann – populizm stał się nie tylko narzędziem władzy, ale także balastem dla jej następców.

Tusk przejął stery państwa w momencie, gdy rezerwy budżetowe były na wyczerpaniu, a strukturalne reformy od lat odkładano. Jednocześnie społeczne oczekiwania utrzymania świadczeń pozostały bez zmian, co znacznie ograniczyło pole manewru nowego rządu.

Kryzys bez ratunku?

Największym zagrożeniem – według “Berliner Zeitung” – jest fakt, że Polska nie należy do strefy euro. Grecja, która w 2010 roku stanęła na skraju bankructwa, została uratowana przez mechanizmy wspólnej waluty i unijne interwencje finansowe. Polska, jako kraj z własną walutą i systemem bankowym, nie może liczyć na taki pakiet ratunkowy.

Co więcej, tylko 13 proc. polskiego długu znajduje się w rękach zagranicznych inwestorów. To oznacza, że w razie kryzysu, globalne instytucje finansowe mogą nie czuć presji, by wspierać Polskę. W przypadku utraty płynności ratunkiem nie będzie ani EBC, ani ESM, ani tym bardziej Angela Merkel, jak za greckich czasów.

Ambitna armia, niepokojące finanse

Budowa jednej z najpotężniejszych armii w Europie staje się kolejnym źródłem wydatków. Nowoczesne uzbrojenie z Korei Południowej i USA, wielomiliardowe inwestycje w infrastrukturę obronną i szkolenia – to działania, które z punktu widzenia bezpieczeństwa są uzasadnione, ale kosztowne.

Jednocześnie, jak wskazuje Bachmann, “coś innego rosło jeszcze szybciej – wydatki socjalne, deficyt i zadłużenie”. Ta równoległość dwóch ambicji – militarnej i socjalnej – staje się coraz trudniejsza do pogodzenia z realiami finansowymi państwa.

Grozi nam “grecki scenariusz”?

Choć porównania Polski do Grecji mogą wydawać się przesadzone, nie sposób ignorować ostrzeżeń. Podobieństwa są zauważalne: rozdmuchane wydatki, brak reform, silna presja społeczna na utrzymanie przywilejów. Różnice – jak struktura walutowa czy poziom zadłużenia – nie dają pełnego komfortu.

Ważne będzie to, czy polskie władze zdecydują się na stopniową korektę kursu – ograniczenie deficytu, racjonalizację wydatków i powrót do usług publicznych jako fundamentu nowoczesnego państwa. W przeciwnym razie – jak pokazuje doświadczenie południa Europy – rachunek może przyjść niespodziewanie i w najgorszym możliwym momencie.

źródło: DW, Interia, WNP

Zobacz też